|
Indie Rock & Stuff towarzystwo wzajemnej adoracji pod przykrywką forum ambitnej muzyki popularnej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 22:39, 06 Cze 2007 Temat postu: Suicide |
|
|
smith napisał: | w sumie to nie wiedziałem gdzie napisac o tym zespole, wiec wybrałem ten topik.
a mianowicie rozchodzi się o suicide i płytę first album.
przypadkowo znaleziona płyta, gdy poszukiwałem zespołow na które wpłynął velvet underground. no i szok przeżyłem. początek jest niepokojące - ghost rider, potem jest duszno i można popaśc w opary shoegaze`u spod znaku póżniejszych aż o parę lat jesus and mary chain,aż w końcu nadchodzi szczyt - 'frankie teardrop'. oczywiście znać musicie 'careful with that axe eugene' - pink floydów gdzie to roger waters drze ryja. robi wrażenie, tyle że po utworze suicide nagle maleje w oczach. otóż panowie z nyc (ten styl muzyki to chyba włąśnie no wave, sam nie wiem) przeszli mistrzów i dodali jęki jakich dotąd nigdy nie słyszałem. industrialna moc - drażniący ucho, popadający w monotonię syczacy odgłos i nawalająca perka, i szept przemienajacy sie w rozpacz , autentyczną jakiej mało w muzyce, gdy słychać "FRANKIE IS DEAD!".
już ponad pól roku żadna muzyka mnie tak nie przeraziła. niesamowite piętno odciskają - więcej tutaj (szukałem w necie i natrafiłem na tą reckę, bo byłem ciekaw czy jakiś portal o nichwspomina gdzieś):
[link widoczny dla zalogowanych] |
matinee napisał: | Aj, ta płyta dosłownie wbiła mnie w fotel. Serio. 3 razy pod rząd przesłuchałam. Miałam napisać, ale też nie wiedziałam gdzie i w końcu nie napisałam;)
Frankie teardrop - zdecydowanie nie ma bardziej przerażającej, i jednocześnie tak męczącej piosenki, której słuchało by się z takim masochostycznym upodobaniem:p
Ten nerwowy, niepokojący wokal...
Ale tytuł to nie Suicide? |
smith napisał: | [link widoczny dla zalogowanych]
frankie do zassania - ale na własną odpowiedzialność
ale takie cheree to jakby odmienny utwór,przeciwny biegun, nawet na youtube jest:
http://www.youtube.com/watch?v=LBrn2mBWLeo |
Trzeba było nowy topic założyć, bo Suicide to legenda. A nawet LEGENDA.
Dobra, ja to zrobię
Na tej płycie wszystko jest prymitywne: proste klawisze, mechaniczna perkusja, mówiono-rockabillowy wokal Vegi, a razem tworzy to chaos i hałas, jakiego nikt nie słyszał od czasu White light/White Heat Velvetów.
To tylko kolejny dowód na to, jak inspirująca bywa scena nowojorska. Z tego wyrasta tyle rzeczy, że się w głowie nie mieści. Od synthpopu, przez post-punk, industrial, shoegaze, lo-fi, po eksperymentalną muzykę taneczną. Brytyjskie dziwactwa pokroju Psychic Tv, This Heat czy amerykańskie Half Japanese chociażby widziałabym jako naturalną konsekwencję tego, co robili Suicide.
Ścisła czołówka płyt końca lat 70-tych, a 77 roku to pierwsza trójka zdecydowanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 23:01, 06 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ścisła czołówka płyt końca lat 70-tych, a 77 roku to pierwsza trójka zdecydowanie. |
uuu :
clash
bowie
suicide
? ; )
a televison i ich płyta- bo przecie stąd nick ; ) chyba że clash sie nie mieści do trójki ; )
no ja dopiero póltora tygodnia temu pierwszy kontakt z tym zespołem miałem i mnie zniszczyli. myślałem że to koniec lat 80tych, koledze wysłałem i myślał że to wspólczesny utwór(frankie). nic nie stracił z tego wychodzi.
a przecież ten album to nie sam frankie ale i inne utwory. johnny również świetny - właśnie tutaj słychać ten wokal 'rockoobilly'owy.
ja boję się tego nocą słuchać... |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 23:08, 06 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
No dobra, pierwsza czwórka, a tuż za nimi niedaleko w peletonie Kraftwerk, Talking Heads, Pere Ubu, ale nie każ mi tego szeregować.
Słuchaliście tego albumu z dodatkowymi utworami, z zamykającym 23 Minutes Over Brussels? Pierwotna wersja płyty kończy się na Che. Ale chyba 17-utworowe wznowienie jest najbardziej znane. Bo co może być lepszego od masakry? Podwójna masakra.
Ja się 'zmagam' z tym albumem od roku i nadal go do końca nie rozgryzłam.
edit: no nie, właśnie mi się przypomniało, że Eno z Before and After Science też jest z 77 roku. A jeszcze przecież fajowa płyta Iggy'ego, Sex Pistols to wiadomo, ale The Clash wyżej. I cała masa płyt, które za chwilę sobie uzmysłowię. Nie znoszę robić rankingów. Ale uwielbiam rankingi innych. |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Sob 2:12, 09 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Album owszem z dodatkowymi utworami, ale tylko trzema - Cheree (remix) I remember, Keep your dreams. Chyba wystarczy... bo rzeczywiście każdy kolejny, tak rozwalający psychikę, mógłby być niebezpieczny.
Przypomniało mi się, że gdy pierwszy raz zabrałam się za słuchanie, pomyślałam "łaa, połączenie VU i BRMC" |
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:28, 14 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
no wave - co za siła.
jak posłucham trochę tej muzyki, to wątek założę. właśnie lydia lunch leci, teenage jesus and the jerks i mars.... aaa. co za muzyka, co za klimat, co za emocje. aż ava musiałem temu zjawisku poświęcić. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 20:53, 14 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
To już wiesz, skąd moja fascynacja, bezgraniczne uwielbienie, zaślepienie Nowym Jorkiem. No wave. To zjawisko to jest pajęcza sieć. Wiem, obiecałam coś kiedyś napisać. Pamiętam, ale cały czas mam wrażenie, że temat mnie przerasta. Ale coś tam nieśmiało napiszę, tylko uporam się z tą cholerną szkołą.
Czyżbyś słuchał no new york compilation z 1978 roku, sygnowanej nazwiskiem Eno? |
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 21:04, 14 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
ja teraz mam mętlik w głowie - czy mnchstr czy nyc.
to jest inna komplikacja No New York i do tego jeszcze Lydię Lunch przesłuchuje. no niezły patent. i wiesz co... nigdy nie słyszałem do tej pory Marque Moon <zażenowany> - słuchałem Television Personalities ale nie samego Television.
TH, Television, całe to no wave, suicide - no cholera, ta muzyka zaczyna mi się podobać.
i wiesz co - podczas słuchania tej komplikacji - doszedłem do wniosku że bardzo mi sie kojarzy z new wave`m polskim - a przecież nikt na nikim sie nie wzorował - samo to z ich 'serc' wyszła, ta muzyka, i w róznych rejonach świata spustoszenie w uszach słuchaczy przyniosła.
pięknie. mrozi krew w żyłach. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 22:29, 14 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Aha, bo jest jeszcze taka składanka, którą kompilował Brian Eno zafascynowany tamtą sceną, po cztery utwory: Jamesa Chance'a and The Contortion, Teenage Jesus and The Jerks, DNA i Mars, No i to jest właściwie no wave'owa biblia. Zajebiste wprowadzenie, przewodnik, definicja.
A wiesz, nigdy nie myślałam o polskim new wave w ten sposób. Może, może... Na pewno łączy ich ta bezkompromisowość, choć wyrażana nieco innymi środkami, pewne poczucie inności (bo jednak na polskiej scenie zdominowanej przez punk rocka, new wave czy też post-punk były trochę takim dziwactwem, akceptowanym przez środowisko punkowe, ale jednak nieco odstającym od reszty). Chociaż zawsze patrzyłam na polski new wave, jako na rzecz raczej mocno inspirowaną brytyjskim graniem (przede wszystkim chyba ze wględu na dostępność tej muzyki w Polsce. Amerykańskie kapele, te naprawdę mocno podziemne, raczej z trudem i sporym opóźnieniem docierały do nas). Czyli raczej Gang of Four, The Cure, Joy Division odmieniane przez wszystkie przypadki, Wire, może nawet The Pop Group. To, co może brzmieć u nas amerykańsko raczej zostało przefiltrowane przez brytyjskie zespoły. Tak sądzę. Zresztą specyfiką amerykańskiej sceny było nawiązywanie w tych wszystkich brudach do funku, do disco. A tego u nas mało niestety.
PS. Za to możesz się pochwalić, że znasz Television Personalities. Bo jednak Television trochę osób zna, a z TVP sprawa wygląda nieco gorzej. Jak ja uwielbiam tę kapelę! |
|
Powrót do góry |
|
|
bouleau what a waster
Dołączył: 17 Sie 2011 Posty: 284 Przeczytał: 1 temat
Skąd: twin peaks
|
Wysłany: Śro 15:55, 08 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
preslejowskie wokalizy vegi w zderzeniu z elektroniczną gorączką generowaną przez reva niezwykle podniecające.
frankie teardrop: epicki. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|