Forum Indie Rock & Stuff Strona Główna Indie Rock & Stuff
towarzystwo wzajemnej adoracji pod przykrywką forum ambitnej muzyki popularnej
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Heineken Open'er Festiwal 2008
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 81, 82, 83 ... 88, 89, 90  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Indie Rock & Stuff Strona Główna -> Jukebox / Festiwale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tomano
użydkownik


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 2618
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: zza krzaka

PostWysłany: Pon 15:26, 07 Lip 2008    Temat postu:

czołgaju, a co do ciebie to widziałem jak się czołgałeś przez przejście pod peronami na pkp gdy tam grałem i popędziłeś mimo, że cię zawołałem Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czołgaj się
zły syn dla matki


Dołączył: 31 Paź 2005
Posty: 7370
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pon 16:03, 07 Lip 2008    Temat postu:

a fakt fakt. myśmy chyba z mauą pędzili. słyszałem, że ktoś woła, ale no wybacz... ciebie nie przewidziałem, podobnie jak nie do końca przewidziałem, że to ja byłem wołany. ludzi było trochę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomano
użydkownik


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 2618
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: zza krzaka

PostWysłany: Pon 16:21, 07 Lip 2008    Temat postu:

i tak mi się pojebało i raz zawołałem "godfather" XD
potem już nie słyszałeś chyba, a potem to już zniknąłeś Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
godfather
son of a gun


Dołączył: 29 Kwi 2006
Posty: 8492
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: mam wiedziec?

PostWysłany: Pon 16:33, 07 Lip 2008    Temat postu:

czy my jestesmy podobni?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady
amoureuse de Paname


Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 14176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Paname

PostWysłany: Pon 16:35, 07 Lip 2008    Temat postu:

Ilością postów Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
godfather
son of a gun


Dołączył: 29 Kwi 2006
Posty: 8492
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: mam wiedziec?

PostWysłany: Pon 16:38, 07 Lip 2008    Temat postu:

moglbym zapytac jak bogart w casablance; are my eyes really brown?

zeby teraz sie nie okazalo, ze czolgaj ma niebieskie...


Ostatnio zmieniony przez godfather dnia Pon 16:40, 07 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady
amoureuse de Paname


Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 14176
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Paname

PostWysłany: Pon 16:40, 07 Lip 2008    Temat postu:

Wiesz, Bogart w Casablance był bądź co bądź czarno-biały, więc można się było pomylić... A Tomano pewnie spanikował Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomano
użydkownik


Dołączył: 04 Maj 2008
Posty: 2618
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: zza krzaka

PostWysłany: Pon 17:18, 07 Lip 2008    Temat postu:

dokładnie, pod ciężarem presji, która była większa niż gdybym zobacyzł tam samego Banksa ;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sHavo
Mistrz śniętej riposty


Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 5797
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: chyba ty, tej

PostWysłany: Pon 17:33, 07 Lip 2008    Temat postu:

Najgorszy opener na jakim byłem, ale to wiedziałem zanim pojechałem. Napiszę coś więcej jak odpocznę, na razie musi wam wystarczyć moja pierwsza trójka. Jest złożona z koncertów które widzialem w całości, bo np. Cocorosie widziałem tyle co sune_rose. Żałuje przegapionych Fischerspoonera i Raconteursów, ale tych drugich było warto opuścić dla najlepszego koncertu festiwalu- Devotchka jako jedyna doprowadziła mnie do autentycznej ekstazy pod sceną (a nie tylko mnie). Mistrzostwo świata.
Drugi najlepszy koncert to Erykah Badu, a 3- Chemical Brothers. Później rozwinę myśl jak zrobię ładną relację. Z roczarowań: Editors i trochę Masywni. Jak się line up nie zmieni, to za rok nie będzie tam można jechać dla muzyki. Ale klimat imprezy wciąż bardzo bardzo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Latia
cold hard bitch


Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 7453
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: zga/krk

PostWysłany: Pon 18:35, 07 Lip 2008    Temat postu:

jednym zdaniem można podsumować, że festiwal wygrały kobiety. czarodziejki: roisin, goldfrapp i cocorosie.

ale tak po kolei:

mitch & mitch
nie byłam od początku, a szkoda. nie wiedziałam na co idę, a okazało się, że to strasznie fajna sprawa. świetne zaaranżowane niepoukładane melodie. frontman cud, miód i orzeszki, chciałabym go zawsze mieć przy sobie na poprawę humoru.

muchy
nie nadają się na dużą scenę, najchętniej dałabym ich do namiotu. męczy mnie już ich wszędobylstwo i wielkie halo praktycznie o nic. nie rozumiem fenomenu. dobrze, że chociaż 3piosenki mają w porządku ale to nadal za mało.

editors
nigdy za nimi nie przepadałam, ale poszłam na ich koncert z ciekawości.
słyszałam, że są dużo lepsi koncertowo i to jest prawda. mimo to ich koncerty dalej nie zachęcają do ich regularnego słuchania, jedynie podają ich w strawniejszej wersji.

the raconteurs
moje uwielbienie do jacka white'a nie zna granic, jednak projekt the raconteurs nigdy nie przyprawiał mnie o radosne podskoki. koncert przyjęłam raczej chłodno, bo kawałki z nowej płyty są tak bardzo średnie, że aż to boli. na koncercie to samo, co na ostatniej płycie - pozostaje wrażenie jakby chcieli dużo wcisnąć w jeden utwór, z jeden piosenki zrobić trzy. kawałki z debiutu brzmiały już lepiej, szczególnie rozpierdalające od środka 'blue veins'. po którym jednak zmyłam się na fischerspoonera, więc nie wiem jak wyglądała końcówka.

fischerspooner
wspaniałe show. tak, jak zapowiadali, to nie tylko muzyka, a całe przedstawienie. czułam się jakbym oglądała musical. fakt, że na początku publiczność była trochę niemrawa, co też skutkowało w widocznym spięciu artystów, ale po prześwietnym 'emerge' namiot oszalał. jeden z mocniejszych występów festiwalu.

roisin murphy
cały dzień na nią czekałam. doczekałam się i dostałam w zamian muzyczną ekstazę. jest cudowna i jedyna w swoim rodzaju. oczywiście, grała za krótko, ale zawarła w set liście większość moich ulubionych kawałków: 'primitive', 'you know me better', bisowe 'tell everybody' i 'ramalama', 'cry baby' i 'ruby blue', którego się w ogóle nie spodziewałam. fantastyczne jest to, że żadna piosenka nie brzmiała tak, jak na płycie, a koncertowe aranżacje nadal są cudne.

cool kids of death
nie wiem, czy jest sens dodawać cokolwiek więcej do tego, co jest o nich napisane w temacie o ckod. byłam na ich 4koncertach i praktycznie niczym wielkim się od siebie nie różnią. ostrowski nadal rzuca głupie teksty ze sceny a i repertuar wielce nie zaskakuje.

interpol
ostatecznie postanowiłam pójść tylko na pierwszą połowę tego koncertu na rzecz całego występu cocorosie.
z drugiej strony, przez te 45minut zespół w żaden sposób nie zachęcił mnie do zostania trochę dłużej. kocham płyty interpol, dużo się nasłuchałam o 'magicznych występach'. nic z tych rzeczy. rozumiem, że mają konwencję zespołu statycznego grającego nutę w nutę z wersją studyjną. takie coś mogę w pełni oglądnąć pod warunkiem, że gdzie indziej nie dzieją się ciekawsze rzeczy. nie wiem, jak tam później wyglądała sprawa setlisty, ale swoich faworytów się nie doczekałam. nie mogę się odwoływać do całości, ale rozczarowana jestem, bo liczyłam na to, że zaprezentują coś, co będzie mi kazało zostać dłużej pod sceną główną.

cocorosie
kolejny gwóźdź mojego openerowego planu. i nie zawiodłam się. od pierwszej chwili zaczęły czarować. co te dziewczyny wyprawiają ze swoimi możliwościami, bianca z połączeniem dziecięcego głosu z rapowaniem, a sierra z operowymi wstawkami, jest nie do opisania. bardzo obawiałam się nowego materiału, ale na żywo wypadło to genialnie. chociaż mogłabym wyliczać piosenki, których mi zabrakło, to jednak show sprawiało wrażenie idealnego, świetnie dobranego i mistrzowsko wykonanego. wielka szkoda, że nie wyszły na bis. no i trzeba też pochylić czoła nad panem od beat boxu, niesamowitych rzeczy dokonuje.

sex pistols
podchodziłam z dystansem do tego koncertu. jednak zachowanie publiczności i samego rottena pozwoliło pomyśleć, że maszyna czasu pracuje i jestem w końcówce lat 70. były wszystkie hiciory, były 'fuckin' motherfuckers', było wyzywanie polityków. było dzikie pogo, w skutek którego po trzecim utworze wraz z falą zostałam wypchnięta z namiotu. jednak były też krzywe uśmieszki i puszczanie oczka rottena, który nie krył, że to fikcja, a reanimacja ze znienawidzoną resztą zespołu czyni go bogatszym. dał wygłodniałym fanom legendy to, czego chcieli: wściekłości brudu. zabrakło tylko kurwików w jego oczach. ale dobrze wiedzieć, że żyje.

goldfrapp
na koncert alison poszłam z ciekawości, bo za dobrze jej nie znałam, jedynie z pojedynczych utworów. po tym festiwalu to na pewno się zmieni, bo mnie zauroczyła. ma śliczny głos i cudne piosenki. najlepszy koncert dnia trzeciego. i tu też bardzo żałowałam, że nie doczekałam się bisów.

massive attack
koncert, podczas którego z sentymentem czekałam na ulubione numery. i tylko te bardziej przykuły moją uwagę, choć klimatyczneh atmosfery nie zabrakło, to czuło się brak 'tego czegoś'. może to też wynikać z faktu, że nie jestem specjalistką od tego zespołu.

żałuję niedotarcia na badu i fujiya & miyagi.
ogólnie festiwal oceniam na duży plus, bo nie mogę mieć do organizatorów żalu za chujowe sąsiedztwo na polu namiotowym ;]
jeśli jeszcze ktoś będzie psioczył, że słaby line up, to uznam, że nie był, albo był, ale nie tam, gdzie trzeba było być.


Ostatnio zmieniony przez Latia dnia Pon 18:36, 07 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Astrogirl
She's a Superstar


Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 1369
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wietrzne,zimne południe

PostWysłany: Pon 18:46, 07 Lip 2008    Temat postu:

Boże to był mój pierwszy koncert ever i jeszcze nie doszłam do siebie
Tak się cieszę,że zamienili CKOD z Badu,bo na nią bym na pewno nie poszła-okropna muzyka,a potem Interpol bym oglądała z daleka
A tak to byłam w drugim rzędzie i jeszcze dodatkowo prawie naprzeciwko Daniela.Idealnie.Nie było Stelli,ale i tak było pięknie.Nawet nie wiedziałam,że grają Lighthouse,pięknie to wyszło.Pewnie,mieli problemy z gitarami,drugich głosów prawie nie było słychać-szkoda partii Kesslera w PDA,ale to nie szkodzi przy takich emocjach.Już początek był doskonały-to dobry wieczór.I do końca było genialnie.Nie wierzyłam,że doprowadzą mnie do takiego stanu,szczególnie że największą fascynację nimi mam za sobą.A teraz znów mam ich ochotę katować bez końca:lol:I jeszcze świetna publiczność-trochę się pchali,ale się nie dziwię,nie przeżyłabym,jakbym miała być daleko.Śpiewali z Paulem prawie każdą piosenkę-jestem mile zaskoczona
Ach,i jeszcze Banks który się śmieje-bezcenny widok.I dużo mówił,jak na siebie oczywiście.Niesamowicie wyskoczył poza swoje oczywiste thank you czy nice to see you:lol:
Kulki wprowadziły mnie w doskonały nastrój,Ostrowski na scenie to jakiś wulkan,szczególnie jak potem porówna się go z Banksem,i świetnie że grają tyle z nowej płyty,bo jest absolutnie super

Porywający wieczór/noc
Na tyle,że siedziałam potem na podłodze na dworcu w Gdyni i płakałam ze wzruszenia
Zresztą,nie ja jedna
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mieszko
Killamangiro


Dołączył: 30 Sty 2008
Posty: 559
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublina okolice

PostWysłany: Pon 19:04, 07 Lip 2008    Temat postu:

racounteurs, genialny koncert! Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cherry
perverse on purpose


Dołączył: 03 Paź 2005
Posty: 2045
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Tysklands huvudstad

PostWysłany: Pon 19:16, 07 Lip 2008    Temat postu:

nie mam jeszcze siły napisać niczego sensownego, ale:
interpol = <3
aczkolwiek na początku zamiast doznawać, musiałam walczyć o życie i wycofać się nieco spod sceny (a bu)
poza tym fischerspooner (!!), chemiczni, fujiya & miyagi. editors (których nigdy jakoś mocniej nie słuchałam) zdecydowanie lepiej wypadają na żywo
goldfrapp b. ok, mogło być więcej poweru, ale spodziewałam się, że pójdzie w klimacie ostatniej płyty

ponarzekać najbardziej mogę na supertrudne wybory: widziałam np. nawet nie pół koncertu roisin (;() i jeszcze mniejszy kawałek cocorosie.

ale i tak jestem na lekkim pokoncertowym haju
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sune_rose
the man who would be king


Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 1284
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 19:35, 07 Lip 2008    Temat postu:

tomano napisał:
sune_rose napisał:
Carlos ze swoim tańcem szalał przez cały koncert.
nie pomyliłeś coś? wydawało mi się zawsze, że to Daniel po scenie lata w miarę jako jedyny. Carlos się rusza, ale o taniec to bym go nei posądził ;]


Pardon pardon! Miał być Daniel oczywiście Wink jakoś tak mi ten Carlos wpadł, co do niego to nawet w 'Obstacle 1' nie pokusił się, żeby basem zarzucić jak w klipie, ale ogólnie wypadli ok.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Latia
cold hard bitch


Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 7453
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: zga/krk

PostWysłany: Pon 19:54, 07 Lip 2008    Temat postu:

słyszał ktoś o tym, że ponoć wychujali ludzi, którzy w sobotę chcieli na miejscu kupić bilety jednodniowe, że sprzedają tylko te za 269?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Indie Rock & Stuff Strona Główna -> Jukebox / Festiwale Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 81, 82, 83 ... 88, 89, 90  Następny
Strona 82 z 90

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin