Indie Rock & Stuff

czołgaj się

Kciuk & The Fingers brzmi dobrze. rzeczywiście Black Rebel po jasnemu nie będzie tak biło, ale wiecie, czego oni chcą. żebyście poszli do baru i zostawili tam swoje pieniądze. im wcześniej pójdziecie, tym więcej zostawicie.

godfather

no festiwal do dupy. dobrze, ze choc jeden koncert im wyszedl;]

Latia

mi się jeszcze skinny patrini podobało :]
choć umiejscowienie małej sceny było tragicznie, bo musiałam stać między toikami i dresiarskimi wpierdalaczami kiełbachy.
ogólna panorama festiwalu oscylowała między nieudanym cracow screen festival a festynem z okazji dni miasta, taka też wydawała się duża część zebranych, która chyba znalazła się tam po to tylko, żeby wyjść z domu.
na plus jest scena i oświetlenie, które robiły większe wrażenie podczas koncertów od tej na openerze.
panów prowadzących też by się przydało pojechać, ale oni pracują w mtv, to wszystko tłumaczy.

ogólnie, mogłoby być lepiej. gdyby tylko przesunąć termin festiwalu, przyjechałoby więcej zainteresowanych i już inaczej by to wyglądało. a tak, organizatorzy wyglądali na trochę naiwnych przewidując liczbę ludzi, a nawet tym, że można było wnieść co tylko się podobało, od mega profesjonalnych aparatów po butelki z różnorodną zawartością.

Ciumok

To jest skazane na porażkę, bo to nie jest taka muzyka, żeby robić festiwal z wysokimi cenami karnetów. To nie są zmotywowani fani do wydawania kasy na bilety.

czołgaj się

pierwsza edycja musiała być taka, sądzę że alerart zaczynając bawić się w open'era też nie od razu Kraków pobudował. tylko właśnie - jeśli to podzieli losy słynnego niesł(a/o)wnego Cracow Screen Festivalu to dupa. a może tak być. festynowa atmosfera i dobór artystów taki, że w rezultacie niewielu ludziom z dalszych odległości nie opłacało się jechać na jeden koncert (bo nie sądzę, żeby ktoś równie maniakalnie uwielbiał Black Rebel i Katie Meluę lub Joss Stone jednocześnie) i frekwencja była jaka była. To nie jest czterodniowy festiwal z 60 tysiącami ludzi, żeby było warto jechać przez pół Polski dla "atmosfery" czy artystów, których "w sumie się lubi\docenia". a w przyszłym roku mieli zrobić pole namiotowe (gdzie? na długiej? chciałbym to zobaczyć!) no nie wiem nie wiem. gdańsk nocą mógłby być też bardziej przyjazny przyjezdnym, przykro mi się robi, kiedy o drugiej w nocy w centrum dużego miasta jest kompletnie pusto, a wszystkie kluby albo zamknięte już, albo za chwilę ( nic dziwnego, że w jedynym otwartym Absyncie tylu ludzi, że nie da się wejść) i na dodatek to jest miasto, jakby prawie moje. oni chcą być stolicą kultury, ale nie, wezmą i zamkną, pedryle jebane. Laughing

ja tej inicjatywie kibicuję, bo poza grającymi, ściąga was. ogromnie miło było mi was zobaczyć. mam nadzieję, że się poprawią i nie padną.

Ciumok

Pedryle jebane:D Very Happy

Wygra Łódź. Są w tym najlepsi. Niestety.