Indie Rock & Stuff

gadzina

siemanko, mam zapytanie o kapelke psychocukier, ogolem w sobote jest koncert w lodzi, ale czy ktos cos wie blizej o nich, w sesie czy fajnie graja na zywo, bo jak przesluchiwalam sa calkiem spoko

sHavo

Widziałem ich na openerze 2006. Nie podobali mi się.

Latia

[link widoczny dla zalogowanych]
wow!
co, jak co, ale missy elliott jest zajebista.

Mardy

organizatorzy się postarali, nie ma co.

Latia

air w wawie.
[link widoczny dla zalogowanych]

bartoś

[link widoczny dla zalogowanych]

Ciumok

A to numer, żeby ich tam wypchnąć. Bo oni mi tam mniej pasują niż Faithless.

sHavo

missy seepy · Dołączył: 06 Lut 2008 Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów

Potwierdzone Primal Scream na Vena Music. Karnety zdrozaly do 140, ale oczywiscie warto.

sune_rose

Noo to świetnie Smile

Niech jeszcze tylko podadzą My Bloody Valentine na Offie i będzie pełnia szczęście (chociaż nie wiem czy wymagać od tego festivalu więcej...)

bartoś

sune_rose

Szanse są takie, że w czerwcu i lipcu grają trasę, a kończą ją 4 sierpnia w Oslo, więc mieliby całkiem blisko do nas, poza tym idealnie na Offa pasują...

Prodigy w Krakowie na Coke Fest

czołgaj się

na ile już zespołów na ilu festiwalach były takie "szanse", to ja nie chcę nawet przypominac.

Ciumok

Co do miasta Poznań. Oczywiście po cichu podśpiewywaliśmy z bratem piosenki ku chwale stolicy, oczywiście potykaliśmy się o tu i ówdzie wystające, kwitnące bulwy, ale już na zupełnie serio...

... nie wiem kto kurwa wymyślił w tym mieście sygnalizację świetlną. Gdziekolwiek jest działa w jakiś dziko popierdolony sposób, na podwójnej (o większych strach już mówić) jezdni trzeba stawać dwukrotnie. Za to jest ładne jak na polskie warunki śródmieście, udana w miarę starówka i w ogóle takie to zadbane dosyć. Fajne wrażenie robi Malta jako takie całe centrum rekreacyjne, taki zachód tam widać. Tego nie można jednak powiedzieć o Allegro Muzyka, koncercie co nazywa się festiwalem, gdzie nie dostaje się opasek i po wejściu wychodzić się już nie da. I nie ma piwa. Jest wszystko, nawet stanowiska Marlboro, a ani jednego dystrybutora. A samo wejście jest nieoznaczone i ludzie kluczą jak debile, bo organizatores mają ich w dupie...

Morcheeba o dziwo bardzo fajna muzycznie, co mnie zupełnie zaskoczyło, bo podchodziłem do tego występu z dużą rezerwą. Ale fakt faktem, to nie muzyka na powietrze i nijak nie pasuje do "festiwalowego" klimatu. Gitarzysta rewelacja.

A Manics to już absolutna rewelacja, dla nich można wytrzymać wszystkie uniedogodnienia. Prawdziwie rockowy koncert, rzeczywisty, autentyczny kontakt z publicznością, a kolesie nie starzeją się. Bradfield nie zmienił się nic przez 15 lat, dalej ten sam żywioł, ta sama ekspresja, jeden z lepszych gitarzystów na tą chwilę jak dla mnie. O dziwo, Nicky Wire umie już grać na basie. Była fajna tracklista, bo zagrali większość przebojów, z nowej płyty tylko Your Love Alone i Autumnsong. Mi zabrakło czegokolwiek z Holy Bible, zabrakło Tsunami. Ale nie jestem w najmniejszym stopniu zawiedziony czy rozczarowany. To jest jeden z lepszych koncertów w moim życiu. Manics są na pewno w dużo lepszej formie niż cała reszta britpopowej zgrai. Oni są nie do zdarcia.

Dla mnie najfajniej wypadło Motown Junk, którego paradoskalnie nigdy specjalnie nie lubiłem. No i czekałem, ale to nic oryginalnego, na If You Tolerate. No i kurwa mać, doczekałem sie!!!!!!!!!!!!!!!!

Kurwa nareszcie!!!!!!!!