|
Indie Rock & Stuff towarzystwo wzajemnej adoracji pod przykrywką forum ambitnej muzyki popularnej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
godfather son of a gun
Dołączył: 29 Kwi 2006 Posty: 8492 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: mam wiedziec?
|
Wysłany: Wto 8:16, 24 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Johnny99 napisał: |
The Darkness " Permission To Land " - ta płyta nauczyła mnie, że można słuchać wszystkiego czego się chce ( i grać wszystko, co się chce ), nikt za mnie nie będzie decydował co jest fajne, a coś takiego jak " obciach " nie istnieje. |
fuck yeah!
mam ich kasete i przy malo ktorej plycie sie tak naspiewalem;]
Ostatnio zmieniony przez godfather dnia Wto 8:17, 24 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Mieszko Killamangiro
Dołączył: 30 Sty 2008 Posty: 559 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Lublina okolice
|
Wysłany: Wto 13:11, 24 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
The Beatles - hard day's night - ojciec puszczał mi to na winylu jak miałem 5-6 lat. pozniej sam sie nauczyłem włączać gramofon i sam sobie włączałem. skakałem po łózku z rakietką do badmintona udając ze to gitara. zawsze byłem lennonem ;p zreszta moglbym tu dac wszystkie albumy beatlesów zamiast hard days night.
the rolling stones - steel wheels - podobna historia co powyzej, tylko juz bez rakietki i udawania gwiazdy rocka. po prostu tego słuchałem.]
red hot chili peppers - californication - jak mialem chyba ze 14 lat to uslyszałem ten album i polubiłem soł macz. pozniej kupilem kasete i znałem wszystkie teksty na pamieć. chyba nadal znam ;] |
|
Powrót do góry |
|
|
Ciumok członek rady nadzorczej
Dołączył: 16 Gru 2006 Posty: 8075 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 21:45, 24 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Mieszko napisał: | The Beatles - hard day's night - ojciec puszczał mi to na winylu jak miałem 5-6 lat. pozniej sam sie nauczyłem włączać gramofon i sam sobie włączałem. skakałem po łózku z rakietką do badmintona udając ze to gitara. zawsze byłem lennonem ;p zreszta moglbym tu dac wszystkie albumy beatlesów zamiast hard days night.
|
Dostałem "Hard Day's Night" na winylu mając 18 lat i dobrze znając i wielbiąc już Beatlesów. Ale mimo to trochę spieprzyła
"Z rozmyślań przy śniadaniu". Miałem 8 lat i słucham po dziś dzień.
"Franz Ferdinand" zdopingowało mnie do słuchania muzyki w dużych ilościach.
"London Calling" do tego, że warto słuchać starszej muzyki. |
|
Powrót do góry |
|
|
godfather son of a gun
Dołączył: 29 Kwi 2006 Posty: 8492 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: mam wiedziec?
|
Wysłany: Śro 16:41, 25 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Ciumok napisał: | Mieszko napisał: | The Beatles - hard day's night - ojciec puszczał mi to na winylu jak miałem 5-6 lat. pozniej sam sie nauczyłem włączać gramofon i sam sobie włączałem. skakałem po łózku z rakietką do badmintona udając ze to gitara. zawsze byłem lennonem ;p zreszta moglbym tu dac wszystkie albumy beatlesów zamiast hard days night.
|
Dostałem "Hard Day's Night" na winylu mając 18 lat i dobrze znając i wielbiąc już Beatlesów. Ale mimo to trochę spieprzyła |
a to ciekawe, np ja poza 'wiadomo-ktorymi-plytami-beatlesow' z ich innych dokonan potrzebuje do szczescia tylko wybrane utwory. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ciumok członek rady nadzorczej
Dołączył: 16 Gru 2006 Posty: 8075 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 22:01, 25 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Nie ma ich płyty, której bym nie lubił. Inna sprawa, że rzadko słucham z normalnych płyt, bo mam zestawy swoich ulubionych piosenek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Korzeń
Dołączył: 21 Kwi 2009 Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 22:02, 22 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
<b>Elliott Smith - Either/Or</b> - w tym człowieku odnalazłem swoją bratnią duszę. Utwór "Angeles" do dziś jest moim hymnem, piosenką, którą chcę usłyszeć na swoim pogrzebie (no tak jakby usłyszeć), do dziś nie spotkałem się z lepszym kawałkiem stworzonym za pomocą samego głosu i gitary.
<b>Modest Mouse - The Moon & Antarctica, The Lonesome Crowded West, Building Nothing Out Of Something</b> - myszy poznałem dzięki "float on" bodajże, ale to właśnie owe trzy starsze płyty zrobiły na mnie największe wrażeżnie.Brock jest geniuszem, tyle. |
|
Powrót do góry |
|
|
Teenage Jesus
Dołączył: 07 Cze 2008 Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 9:59, 26 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
U mnie w domu się muzyki słuchało. Walały się u nas płyty, oj walały. Ella Fitzgerald. Glenn Gould. Miles Davis. Kraftwerk. Stravinsky. Pink Floyd. King Crimson. Joy Division. Mnóstwo jazzu i klasycznej. Mogłabym wymieniać w nieskończoność.
Nie wiem co to znaczy "zapoznawać się z twórczością Pink Floyd" bo już będąc (że tak powiem) w łonie matki znałam na wyrywki te nagrania. W domu rodziców jest wielki plakat Wish You Were Here na całą ścianę, może kiedyś pokażę wam zdjęcia.
W mojej podstawówce rządzili Backstreet Boys. Bo wiecie: Nick Carter taki śliczny a reszta to takie szympansy.
Ja byłam na śmierć i życie zakochana w Sydzie.
Wtedy rzeczywiście poczułam, że się troszeczkę różnię od otaczających mnie dzieci/ dziewczynek.
Miałam dziesięć lat i całkowicie spieprzone życie.
Ale nic to.
Nie pytajcie mnie o płyty, które spieprzają życie bo coś o tym wiem. Są to pierwsze płytty Killing Joke. Chociaż niektóre ich późniejsze pierdy też lubię.
Revelations, What's This For?, Ha!, Fire Dances - JA to wolę od The Cure. I nie powiem od czego jeszcze bo mnie oskalpujecie. Od wielu, wielu rzeczy wolę.
Takie kawałki jak Sun Goes Down, The Pandys are Coming, Land of Milk and Honey, Me or You, Chop Chop to czysta ekstaza. Cockney Jeremiego jest przeuroczy. Raz widziałam teledysk Let's All Go na Mtv2 to się normalnie popłakałam.
Ta muzyka jest jak Edward Nożycoręki a ja jestem ich Winoną Rider.
Muzyka dla samobójców? Dla mnie na pewno nie. Jak ja to słyszę to aż chce mi się żyć! Nic tylko złapać za gitarę i szaleć do utraty tchu.
W tym całym szczęściu (jakim jest słuchanie + czasami szalenie z gitarą) największym nieszczęściem jest moment, gdy rolka od zgłaśniania wieży nie chce już się dalej przesunąć...
Bo dla Killing Joke nigdy nie jest za głośno.
Zawody z sąsiadami też były. A jakże.
Zawsze się znajdzie taki sąsiad wieśniak co puszcza metalikę na cały regulator i myśli, że rządzi.
Z tym trzeba walczyć. Ja walczę.
Puszczam takim Killing Joke właśnie. Płytę z Grohlem albo Hosannas. Jeszcze głośniej. I zaczyna się bitwa: kto da ostrzej, kto da głośniej.
Ale nikt nie ma szans przy Killing Joke. Killing Joke miażdży wszystko.
Żebyście wiedzieli co ja czasem wyprawiam słuchając tej muzyki.
Frances Cobain ma imię na cześć Fire Dances. Kurt wyciągnął tylko trzy literki - i,e,d co miało symbolizować lsd.
Tak, to miało być zabawne.
Tak, możecie się już zacząć śmiać. Chachachachachachachacha
chachachacha |
|
Powrót do góry |
|
|
sueness
Dołączył: 17 Wrz 2009 Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: sweetest nightmares.
|
Wysłany: Czw 20:01, 17 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
śmiech, śmiech, śmiech.
ja osobiście nie mam płyty, za którą dałabym się pokroić.
ot, posłucham, posłucham, i mi się weźmie znudzi.
ostatnio jednak wzięło mnie na klasyki, tzn.:
"Bleach" i "Nevermind" Nirvany - szał, szał, szał, nagie ciała, sex, drugs, Kurt, rock n roll i Bóg wie co jeszcze.
"Closer" Joy Division - po prostu kawał majstersztyckiej profeski, ukłon.
"First Impressions Of Earth" The Strokes. - words are useless. to nie jest spieprzenie życia, to jest kształtowanie życia od nowa!
"Inside In/Inside Out"- za addictową "Sofa Song". |
|
Powrót do góry |
|
|
Ciumok członek rady nadzorczej
Dołączył: 16 Gru 2006 Posty: 8075 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 22:55, 17 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
kurwa, Nirvana jest gorsza do seksu jak szlugi do męskiej potencji... |
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 23:12, 17 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Rejp mi. |
|
Powrót do góry |
|
|
czołgaj się zły syn dla matki
Dołączył: 31 Paź 2005 Posty: 7370 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Czw 23:44, 17 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
sueness napisał: |
"Bleach" i "Nevermind" Nirvany - szał, szał, szał, nagie ciała, sex, drugs, Kurt, rock n roll i Bóg wie co jeszcze.
|
nagie ciała ? kurde, za moich czasów za słuchanie Nirvany nie było takich bonusów. |
|
Powrót do góry |
|
|
Holly Golightly Killamangiro
Dołączył: 01 Sie 2009 Posty: 778 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z podróży
|
Wysłany: Pią 8:00, 18 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
hehe, za moich też... żal bierze, że dopiero teraz są, kiedy o Nirvanie przypominają mi takie posty jak sueness.. |
|
Powrót do góry |
|
|
zjem ci chleb ~
Dołączył: 11 Sty 2008 Posty: 2829 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z chlebaka
|
Wysłany: Pią 8:28, 18 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
nirvana miała najprostsze kawałki na gitarę, ale tak naprawdę nagie ciała najłatwiej bylo zwabić na the doorsów! |
|
Powrót do góry |
|
|
Holly Golightly Killamangiro
Dołączył: 01 Sie 2009 Posty: 778 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z podróży
|
Wysłany: Pią 8:36, 18 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
co prawda, to prawda:) |
|
Powrót do góry |
|
|
Jakub
Dołączył: 15 Wrz 2009 Posty: 48 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 18:43, 18 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Temat to zawiły, i ciężki do wyjaśnienia, bo sam fakt 'oświecenia' można wiązać ze zwykłym dojrzewaniem - i wszystkie punkowe płyty które robiły nam miazgę w dzieciństwie, później okazują się chuja warte.
Z takich dziecięcych spraw to zawsze bliscy memu sercu byli panowie z Myslovitz i Kazik Staszewski - szczęśliwie trafiałem na 'te lepsze' ich płyty.
Pewien jestem że takim małym turnaroundem w moim muzycznym rozumowaniu (uwcześnie dość dziecięcym) była płyta Exciter depeche mode, a później ich inne dzieła, z Violatorem na czele. W czasach gdy 'dobrą' muzyką było ska, a elektronika jakakolwiek była wpychana do worka bzdetnego tekkno, DM było otwarciem wielkiego okna. I dowodem, że elektroniczna muzyka również potrafi być zmysłowa, melancholijna, emocjonalna.
Kolejnym albumem - przełomem był LP niemieckiej legendarnej grupy Einsturzende Neubauten, pt. Zeichnungen Des Patienten O.T. Mroczna, mordercza bajka o tym że muzyka to nie musi być muzyka wcale. Nie żadne akordy, progi, refreny, gitara i wokal. Panowie ostro eksperymentowali, i wprowadzili tak naprawdę do muzyki popularniejszej użycie metalowych rurek czy młota pneumatycznego jako instrumentów. Kawałek "Armenia", chryste... jak na 15 latka - nie boje się tego wyznać, byłem hardkorem ;D
Po tej płycie poznałem wiele, wiele płyt z zakresu muzyki eksperymentalno-industrialnej, co w mojej historii muzycznego żywota na pewno zapisało się złotymi zgłoskami.
Bankowo płytami po których ciężko mi było zrobić jakikolwiek ruch była 'trylogia' The Cure - Seventeen Seconds, Faith, i Pornography. "It doesn't all matter if we all die" - i jechane. Sporo ciemniejszych niż zwykle nocy z temi dziełami spędziłem, last mi świadkiem.
Ostatnią płytą z takich naprawdę naprawdę ważnych była Daydream Nation, od Soników. Krążek ten niejako nawrócił mnie ponownie na gitarową stronę, aż wylądowałem tutaj - co łączy się z nazwą tego tematu;D |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|