Indie Rock & Stuff

sHavo

A ja sie zgadzam z tym co pisał godfather... coma to zajebista kapela, jedfna z najlepszych obecnie w Polsce i tyle... mi akurat maniera Roguckiego odpowiada, teksty moze nieraz sa zbyt poetyckie (tak ze w koncu bez sensu) ale zdarzaja sie perełki (100 tys. jednakowych miast, Nie wierze skurwysynom, Pierwsze Wyjscie z Mroku) ... muzyka mi tez pasuje, wreszcie jakies ciekawsze solowki... wielu z was pisze ze coma to gówna a za chwile ze kiedys wam to odpowiadało... ale to "kiedys" było 2 lata temu, czyli juz po sukcesach np. Ferdinandów, Stripesów, Strokesów czy Hivesów... i nie wierze ze gadajac takie rzeczy wszyscy z was znaja od roku nrr... mi sie do dzis podoba Limp Bizkit, Incubus czy SOAD i nie wstydze sie tego bo niby teraz slucham indie... i mimo wszystko wole w radiu Zaprzepaszczone siły niz whitesnake'owe Here I Go Again w wykonaniu wiadomo kogo...

szafi · Gość

bogini podlinkowała artykuł z porcysa (właśnie tego nienawidzonego porcysa!) który konkretnie bada sprawę jakim jest zjawisko zespołu coma.
z samym zespołem spotkałem się już dawno, jako że mieszkam w okolicach łodzi słuchałem radia łódź i audycji radiowej zwanej listą listomanów (do samej audycji naprawdę nic nie miałem, a radio łódź uważam za jedno z najkonkretniejszych w polsce). a więc owi listomani tworzyli sektę zespołu coma. oni przy leszku żukowskim doznawali objawienia, za każde słowo krytyki można było dostać od nich za przeproszeniem w ryj. a kim był taki listoman. własnie tu leży sedno sprawy. najczęsciej to był ktoś z gustem wypośrodkowanym pomiędzy grunge'm, metalem a farben lehre, ubierający się jak polski metal/punk/grunge z opryszczką na twarzy i kostką z milionem naszywek na plecaku. taka coma genialnie im przypasowała. teksty niby takie poetyckie z pozoru głębokie, dające do myślenia, brzmienie od ballad po tak ukochany grungowy czad, głos wokalisty istny eddie vedder! oprócz tego mamy troche orientalizmów z toola i solówki rodem z metalliki!!! bajka po prostu. dla takich szczawiów jak pamiętam radiohead było bandą pedałów, a gdy a vivie zwei pojawił się klip strokesów "last nite" zwiastujący przyjście "new rock revolution" ostatecznie pogrzebując nu metal, przez ortodksyjnych fanów comy został uznany za "chujowy" i "pedalski". wiem, bo sam chodziłem z kilkoma takimi do klasy. więc tak to mniej więcej wygląda od strony autobiograficznej. cheers:)

bogini

jesli dobrze pamiętam to większa dyskusja z moim udziałem odnośnie comy jest w wątku znienawidzeni

dopisek:
http://www.indierock.fora.pl/viewtopic.php?t=142&postdays=0&postorder=asc&start=480

Maciek

Ja pieprzę komę. Jeśli mam posłuchać czegoś mocniejszego no i powiedzmy natchnionego, to zarzucam sobie Huntera. Przynajmniej porządny, uczciwy metal a nie jakieś przearanżowane gówno.