|
Indie Rock & Stuff towarzystwo wzajemnej adoracji pod przykrywką forum ambitnej muzyki popularnej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Sob 13:02, 17 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Slusznie Marcin zauwazyl.
Bad motherfucker, ale... |
|
Powrót do góry |
|
|
Lady amoureuse de Paname
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 14176 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Paname
|
Wysłany: Sob 13:03, 17 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
martchin napisał: | LD napisał: |
Serio, Kele to najprzystojniejszy czarny chłopak jakiego widziałam w życiu, zaraz po Danzelu Washingtonie. |
Obaj tego nie przebija:
|
MARCIN!
Szczególnie, że wygląda jakby mu jakieś zwierzątko przywarło do głowy
Płyta z pazurem? Ciekawe co na to Freud? |
|
Powrót do góry |
|
|
Maciek the man who would be king
Dołączył: 28 Gru 2005 Posty: 1388 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 13:55, 17 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Ostatnio ja jako facet doszedłem do wniosku, że kele jest ładny. Co się ze mną dzieje
ps.
owszem, jest tam pulp song stellastarr*, ale nie wiem dlaczego był w każdym razie na tym co ściągnąłem. |
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 14:04, 17 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
patrzę - pulp song, i sie zdziwiłem że nagrali cover kawalka który ukazał sie dwa lata wstecz. głos rownież jakiś mi się nie widział kele`owemu
najładniejszy czarny chłopak to
Dikembe mutombo...
ale kele ma coś w sobie. wygląda na bardziej zmęczonego życiem niż Ian McCulloch (echo and the bunnymen)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Latia cold hard bitch
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 7453 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zga/krk
|
Wysłany: Sob 15:19, 17 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
chyba przystojnego murzyna nie widzieliście...
ewentualnie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kate
Dołączył: 23 Gru 2006 Posty: 58 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 16:25, 17 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
William DuVall!!! Z comes with the fall..... Boski:) I ma taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaakie doleczki w policzkach [link widoczny dla zalogowanych] |
|
Powrót do góry |
|
|
girlfromipanema Killamangiro
Dołączył: 03 Sty 2007 Posty: 615 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 18:39, 17 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
mogłabym zrobić listę murzynów, którzy mi się podobają... ale nie, zbyt dużo czasu.
tymczasem AWITC w słuchawkach w stolicy dziś, bo oderwać się nie mogę, Teraz Rock i NME [to z Bloc Party na okładce] = nowe przemyślenia. żeby zebrać je wszystkie na temat tej płyty, łącznie z tymi, których jeszcze nie miałam, ale pewnie będę- musiałabym chyba z rok nic o niej nie pisać. a tak będzie w odcinkach ;] i tym razem z odniesieniami.
po pierwsze, muzyka. hej, ja kocham pop. r&b, hip-hop, soul... w tym wszystkim można znaleźć perełki. i uważam, że to dużo lepsze niż klepać "słucham muzyki alternatywnej a pop to gówno". fajnie, że Bloc Party poszukali gdzie indziej inspiracji niż do tej pory i stworzyli melodyjną, dopracowaną płytę. znaczy ja tak myślę, bo krytycy "A Weekend In The City" w swoich tekstach zdecydowanie nadużywają słów "Silent Alarm". dość prosto kupić drugą taką samą płytę, niech po prostu to zrobią i wszyscy będą szczęśliwi. a jak są na tyle ograniczeni, że potrafią doceniać tylko jeden rodzaj muzyki, niech w ogóle nie biorą się za recenzowanie innej.
po drugie, teksty. najpierw cytat Kele: "And just because everyone else is writing songs about looking good on dancefloors, it doesn't mean we're anything less for not". w zagranicznych recenzjach słychać zarzuty o pretensjonalność, niezwykle kompetentny pan na Screenagers je wyśmiewa. tymczasem w opinii o "Silent Alarm" na tym samym portalu ktoś napisał, że ceni Bloc Party, bo są szczerzy do bólu i sorry, ale to pozostało. wszyscy kochamy, boimy się, irytujemy i zdajemy sobie z tego sprawę, tyle że raczej nie wszyscy tak świetnie potrafimy to ubrać w słowa. uwielbiam się identyfikować z piosenkami, coś przy nich czuć, nie tylko podrygiwać w ich rytm, podśpiewując wesoło... wiadomo o czym.
chciałabym, żeby większa ilość płyt skłaniała mnie do takich refleksji. ale tylko czasem coś może mnie tak trafić i to, że akurat Bloc Party nie ma żadnego znaczenia- tak naprawdę jest dla mnie dużo ważniejsza niż "Silent Alarm". i wiele innych płyt z ostatnich czasów. moje zachwyty od dłuższego czasu sprowadzały się do muzyki: pokręconej, nie do końca zrozumiałej, pięknej i inspirującej, ale jednocześnie w pewnym sensie zbyt odległej albo chwytliwego "gdzieś już to słyszałam", do potańczenia, obudzenia się kiedy oczy same się zamykają, może poprawienia sobie humoru. potrzebowałam środka, którym [dla mnie!] okazał się być A Weekend In The City. nowy punkt wyjścia. |
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 21:10, 17 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Rock w cieniu terroryzmu
Robert Sankowski
Pozbawiony energii i przebojowości debiutu, ale mimo to wciągający drugi album brytyjskiej grupy Bloc Party
To jedna z tych płyt, której koniecznie trzeba dać drugą, a może i trzecią szansę. "A Weekend In The City" za pierwszym razem niespecjalnie zachwyca. Zwłaszcza gdy w pamięci ma się debiut Bloc Party "Silent Alarm". Longplay w dużej mierze surowy, wypełniony zapadającymi w pamięć piosenkami, które w głosowaniu dziennikarzy brytyjskiego pisma "New Musical Express" uczyniły z niego płytę roku 2005. Podczas słuchania "A Weekend In The City" z początku brakuje świeżości i witalności jego poprzednika. - Na diabła nam drugi Coldplay - zirytował się nawet angielski krytyk w recenzji z tej płyty.
To jednak niesprawiedliwe. Bloc Party faktycznie zrezygnował z atutów debiutu. Jeśli na nim określał się przede wszystkim jako spadkobierca XTC i Gang Of Four, tu bliżej mu do The Cure czy U2 z połowy lat 80. Jego nowe nagrania są bardziej przestrzenne, "klimatyczne", wypełnione już nie tylko gitarowymi, ale i elektronicznymi brzmieniami. A także - co tu dużo mówić - zdecydowanie mniej chwytliwe.
Ale grupa nie poszła przez to drogą Coldplaya. Nie przeistoczyła się z fajnej młodej kapeli w rockowych nudziarzy.
"A Weekend In The City" zdradza, że Bloc Party ma mocno artystyczne pretensje. Przy okazji chce nam w swoich utworach coś powiedzieć. Album spaja wspólny temat - życie w wielkiej aglomeracji. W tekstach piosenek pojawiają się nawiązania do zamachów bombowych w londyńskim metrze, napięć etnicznych i pustego w gruncie rzeczy stylu życia brytyjskiej młodzieży. To jeden z niewielu reprezentantów tzw. nowego rocka, który tak mocno próbuje podejmować w swoich piosenkach tematykę społeczną, a nie tylko powiela rockowe klisze. Dla takiej tematyki pozbawione (w większości) przykuwających uwagę melodii, chłodne i jednocześnie niepokojące kompozycje grupy stanowią niezłe tło.
Jakiś fan porównał w internecie "A Weekend In The City" do "The Bends" Radiohead. To raczej przesada, ale i komplement. Zwłaszcza jeśli pamiętać, że po "The Bends" był słynny "OK Computer". Tylko życzyć Bloc Party takiego rozwoju.
---
no raczej łikend nie dorsta do pięt the bends, ale, moze faktycznie trzecia płyta będzie tą genialna. |
|
Powrót do góry |
|
|
Cherry perverse on purpose
Dołączył: 03 Paź 2005 Posty: 2045 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Tysklands huvudstad
|
Wysłany: Nie 0:26, 18 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
och, takie obrazy o tej porze to dla mnie zbyt wiele.
|
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Nie 0:34, 18 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Oojej. Jak slodko. Z misiaczkiem. |
|
Powrót do góry |
|
|
__ Killamangiro
Dołączył: 20 Lut 2006 Posty: 577 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 0:37, 18 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
geez. Krejzi, wymiotłaś. nie zasnę teraz. ach |
|
Powrót do góry |
|
|
Biały Liść still not dirty enough for you
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 4275 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Haribo;]
|
Wysłany: Nie 0:45, 18 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
ja tez nie! |
|
Powrót do góry |
|
|
Lady amoureuse de Paname
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 14176 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Paname
|
Wysłany: Nie 1:29, 18 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Godfather, chyba się zasłuchałeś w 'I Still Remember'
Taak. Zaliczyłam dziś zgon właśnie nad tą recenzją z Wyborczej.
Nowe refleksje. AWITC odniosła u mnie sukces wbrew wszelkiej logice, bo ja, w odróżnieniu od Girlfromipanema, nienawidzę popu. W pierwszej chwili byłam w szoku i zła o schowane bębny, i natychmiast wróciłam do słuchania 'Silent Alarm', a leak rzuciłam w kąt. Potem jednak zaczęłam do niego wracać. Nie wchodziło mi łatwo, ale pomalutku odkrywałam zalety tej płyty. Melodie nie tak przebojowe, ale interesujące i tak jak na Silent Alarm dużo się działo w tych piosenkach.
Wszyscy wiedzą, że najłatwiej kupić mnie tekstami. Nikt na młodej scenie nie brał się za publicystykę - oprócz Kele - recenzenci chyba się odzwyczaili To takie niemodne, to robi tylko ten okropny, męczący Bono, który oczywiście 'must die' (idiotyzm). Naturalnie najłatwiej jest pisać o dupach, a w porywie ambicji - o dragach. Nie mam nic przeciwko parkietom, ale ten sam zespół pisze też o prostytucji, a opinie na temat tej piosenki z jakimi się spotykałam, obejmowały refleksje tak głębokie, jak np.: 'klip jest do dupy, a dziewczyna brzydka'.
Kele, podobnie jak zespół, który przywołuje, pisze o tym, co dla niego ważne. Nie sądzę, żeby atakował AM, raczej te tępe zespoły, które usłyszawszy tę jedną piosenkę, o niczym innym niż parkiety pisać już nie umieją. Nie sądzę też, żeby miał osobiście coś przeciwko Jackowi White'owi, sprzeciwia się raczej zjawisku zamykania się artystów we własnym świecie, celebrowania swoich lęków i boleści, ich obojętności wobec tego, co dzieje się wokół nich. Nie każdy musi być rzecznikiem pokolenia, jednak warto czasem wystawić nos ze swojej sypialni i otworzyć oczy. Tak jak to nieśmiało robią AM, a śmiało BP.
Mnie ON się podoba |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 2:19, 18 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
To fakt, że współczesna scena indie, czy jak kto woli "indie", raczej unika tematów społecznych. Albo zamyka się we własnych neurozach, albo pisze teksty absolutnie o niczym (chociaż takie też bywają niezłe, jeśli oparte są na jakimś dowcipnym pomyśle, grze słownej lub coś w ten deseń). No, ale po czasach hedonizmu prędzej czy później przyjdzie refleksja. |
|
Powrót do góry |
|
|
jarząb golden boy
Dołączył: 13 Cze 2006 Posty: 2964 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: broken bricks
|
Wysłany: Nie 2:57, 18 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
gówniana sprawa.
nie no chcialbym uslyszac jakas fajną refleksje w wykonaniu be you own pet, chyba bym padl se smiechu.
btw. dobrze, że Kele robi co robi i pisze co pisze. to mu sie chwali i dobrze by bylo, jakby znalazlo sie wiecej takich artystow.
tylko kij z tym, bo i tak nic sie nie zmieni, świat se pojdzie dalej, a co inteligentniejsi sluchacze mogą sie tylko cieszyc, że sluchając piosenki zalapali jakieś aluzje na temat problemow spolecznych. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|