|
Indie Rock & Stuff towarzystwo wzajemnej adoracji pod przykrywką forum ambitnej muzyki popularnej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Wto 10:55, 13 Mar 2007 Temat postu: Magazine |
|
|
Z cyklu 'poznajemy historie muzyki brytyjskiej'. [link widoczny dla zalogowanych] doksztalca.
Przesluchalam dwie plyty: Real Life i The Correct Use of Soap, obie sie spodobaly, choc ze wskazaniem 'lepszejszosci' na pierwsza.
Poza tym, Barry Adamson.
A teraz wypadaloby zapoznac sie z Buzzcocks:p |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 12:57, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
O, super, że założyłaś ten temat, bo ostatnio trochę ich słuchałam. "Singlowo", co prawda, dlatego wskazówka od czego zacząć, jeśli idzie o longplaye, bardzo cenna.
Podoba mi się ten zespół, bo myślą podobnie o muzyce jak Talking Heads. Utwory oparte przede wszystkim na wyrazistej linii basu (przynajmniej w tych, które słyszałam), dosyć bogate instrumentarium, eksperymenty z syntezatorem. A to wszystko pewnie dlatego, że obydwie grupy inspirowały się Brianem Eno, Roxy Music i Bowiem. To słychać.
A z Buzzcocks to inna sprawa - stylistyka punk 77, ale jak to zajebiście brzmi. |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Wto 14:08, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Dobrze, ze wlasnie sie zapoznaje z Roxy Music i Brianem, skoro piszesz, ze nimi sie inspirowali;)
Tak wiele sie zmienilo w muzyce w ciagu roku?
Pierwsza plyte wydali w 1978r. i slychac na niej wiele punku a la Sex Pistols /chociaz 'pokornieje' w koncowce;)/.
Ten okres w historii muzyki jest dla mnie nadal w przewazajacej czesci czarna karta |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 14:23, 13 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Jeśli chodzi o Roxy Music to koniecznie dwie pierwsze płyty Roxy music i For Your Pleasure - moim zdaniem są rewolucyjne, nowa jakość myślenia o muzyce, a zarazem nie odcinająca się od przeszłosci - Manzanera na pewno zna na pamięć dwie pierwsze płyty Velvetów. Muzyczny Popart. No i to oni wymyślili glam rock, a nie żaden tam T Rex. Potem, po odejściu Eno, trochę zmienili stylistykę. Nie twierdzę, że jest gorzej, ale to po prostu inna muzyka, więc co kto lubi. Dla mnie Country music i Avalon też są zajebiste, ale to jednak co innego. No i jeszcze ten niesamowity głos Bryana Ferry'ego. W pierwszej chwili można co prawda się zblokować, ale potem może być już tylko zachwyt. No i jak się zna ten wokal, to wówczas głos pewnego pana, który ponoć śpiewa jak Anioły, nie wydaje się już taki oryginalny. Ach, jak ja kocham Roxy Music.
A co do Eno - na początek chyba najlepiej Here Come The Warm Jets i Before and After Science - dużo mówią o tym, w jaki sposób Guru Brian postrzega dźwięki.
A z Magazine - chyba nie słyszałam utworów z debiutu, to co słuchałam było z około 1980 roku. Ale debiut już się ciągnie. |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Czw 23:20, 15 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Jak na razie posiadam tylko Roxy Music z tego wszystkiego, ale calkiem szybko sie sciagaja pozostale;)
Z Eno moze byc wiekszy problem, ale poszuka sie jeszcze torrentow.
Z pewnoscia slyszalas Shot By Both Sides! :> |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 23:45, 15 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Jak chcesz, mogę Ci Eno załadować na sendspace. Zarzucę na noc i rano powinny być, o ile nie zerwie mi połączenia.
Z debiutu Roxy mój absolutny faworyt to Ladytron. Chyba właściwie ten utwór zaważył na moim uwielbieniu. W ogóle pełno jest killerów na debiucie. Takie np. If There Is Something rozpoczyna się sztampowo, z lekkim ukłonem w stronę country, a po pierwszej tzw. wariacji gitarowej nabiera zupełnie nowego rozpędu, aby w końcu w 5:05 uderzyć ekspresją wokalu godną Bowiego.
Przesłuchałam trzy pierwsze płyty Magazine. Real Life znakomite, chociaż przyznam, że niezupełnie kojarzę to z Sex Pistols, tak jak Ty. U Pistolsów był turpizm, maksymalna surowość podsycana nieziemskim wkurwem. U Magazine natomiast tego nie wyczuwam. Devoto chyba zdążył się już wyżyć w Buzzcocksach, a tu postawił na coś innego. Słychać, że kombinują - saksofon, klawisze, chwilami niekonwencjonalna gitara - to chyba najbardziej przywołuje ducha Roxy Music.
Druga płyta z kolei wydała mi się pójściem w zimną falę. Niezłe kompozycje, chociaż w tę płytę na razie mi się nie chce wsłuchiwać.
Kapitalna jest natomiast The Correct Use of Soap. I z tej płyty, jak się okazało słyszałam wcześniej parę utworów. A Thank You przede wszystkim nasunęło mi owo skojarzenie z Talking Heads, chociaż w wersji live bardziej to słychać. |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Sob 10:16, 17 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Real Life calosciowo nie kojarzy mi sie przeciez z Sex Pistols, tylko pierwsza czesc plyty, pozniej jest spokojniej i bardziej ... nastrojowo:]
Ale nadal wszystko w stylistyce stricte lat 70tych.
Natomiast The Correct Use of Soap to jak dla mnie cos zupelnie innego, inne brzmienie, nawet wokal ulegl stonowaniu.
I wlasnie, tez nie mozna byloby przypisac tej plyty do innego okresu niz ten w ktorym powstala, tj. poczatek lat 80tych /niektore plyty trudno tak jednoznacznie sklasyfikowac, nie zeby to byl minus, ale fajnie gdy plyta brzmi ponadczasowo i nie latwo okreslic, kiedy zostala nagrana bez sprawdzenia w dyskografii;)/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 23:23, 21 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
No rzeczywiście od Burst robi się tak spokojniej, choć nie do końca, w każdym bądź razie jest inaczej. A już zwłaszcza w The Great Beautician In The Sky. W ogóle co to jest za rytm? Ile taktów na ile? Rany, nie umiem tego liczyć, ale to brzmi tak specyficznie.
Cholera, no chyba nie potrafię powiedzieć, która płyta mi się bardziej podoba. Na The Correct Use of Soap tez jest tyle fajowych numerów. A w ogóle zwróciłaś uwagę, że You Never Knew Me brzmi bardzo Bowie'owsko? : ]
W zasadzie te albumy nie zawierają żadnego potencjalnego przeboju, a słucha się tego fantastycznie. Coś jest w tym bandzie.
Hmm, jakie płyty przyszły Ci na przykład do głowy, jeśli chodzi o tę trudność w jednoznacznym sklasyfikowaniu? |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Sob 12:25, 24 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Tym bardziej nie powiem ci co to za rytm, zupełnie się nie znam, chociaż niby spędziłam kilka lat w szkole muzycznej
Ten wokal i sekcja klawiszowa, gdyby ją nagrał Bowie, pasowałaby do Low lub Heroes:]
A tak, oprócz np. Shot by both sides trudno znaleźć hity, ale jak piszesz coś w nich jest, co sprawia, że chce się słuchać tych albumów. Masz może pozostałe?
Żadne konkretne, pisałam tylko o tym, że właśnie ich płyty trudno byłoby przypisać do innego okresu, podczas gdy innych słucha się tak jakby powstały wczoraj, a okazuje się, że powiedzmy było to 30 lat temu. Może nie za bardzo tutaj pasuje wymienienie Bjork dla przykładu, ale myślę, że większość jej płyt za kilkanaście lat, o ile juz nie mówi się tak o niektórych z nich, zostanie uznana za ponadczasowe.
A to, że płyty Magazine raczej za takie uznane być nie mogą, to wcale źle o nich nie świadczy, są charakterystyczne i dobre do słuchania, co nie:] |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 17:59, 24 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Hmm, tak mi się zdaje, że to jest grane na rytm walca (a może wypadałoby raczej powiedzieć - walczyka), ale takiego w wydaniu miejsko-pijackim.
Cytat: | Ten wokal i sekcja klawiszowa, gdyby ją nagrał Bowie, pasowałaby do Low lub Heroes:] |
No i jakby dodać jeszcze parę dźwięków z maszynek Eno, to spokojnie można by ten utwór umieścić w tych okolicach.
Chociaż przyznam, że mi się bardziej kojarzy z połączeniem Absolute Beginners i Aladdin Sane. Brzmienie lat 80-tych zmiksowane z melancholią Aladdina. Coś w ten deseń.
Shot by Both Sides dotarło zdaje się do pierwszej 10 UK, nie? Tylko nie wiem, czy sam w sobie to rzeczywiście taki przebojowy utwór. Mam wrażenie, że po prostu trafił w swój czas. To był 78 rok, wszystkie dzieciaki chciały być punkowcami, a Howard Devoto był owym czasie już chodzącą legendą, chociaż nawet nie nagrał z The Buzzcocks płyty, a wydali wspólnie jedynie epkę. Czego by pewnie nie wypuścili z tej płyty wtedy na singlu dotarłoby, podejrzewam, do tego samego miejsca.
Moim zdaniem jesłi chodzi o singiel to dziwny wybór z Shot by... (które nota bene nie jest jakoś specjalnie reprezentacyjne dla grania Magazine, raczej kojarzyć by się mogło z The Stranglers i ich No more Heroes wydanym zresztą rok wcześniej). Ja bym wypuściła Recoil bo ma niesamowitą energię, albo Definitive Gaze bo jest po prostu nieziemsko zajebiste.
Mam jeszcze drugą płytkę, Secondhand Daylight. Po The Correct.. odszedł z Magazine Devoto. Bez niego nagrali jeden album, ale jakoś nie chce mi się go poznawać na razie. |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Nie 1:35, 25 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Aj, no nie mów, przecież Shot... jak najbardziej jest 'hiciorskie'. Na ich miejscu też wybrałabym ten kawałek jako pierwszy singel.
Nawet jeśli przez niego, w pierwszym rzucie, tylko tłum punkowo nastawionych dzieciaków kupił Real Life... |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 23:07, 25 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Pewnie masz rację, że to najbardziej hiciarski kawałek. Dlatego mnie nikt nigdy nie poprosiłby o wybór singla, a jeśli nawet, to by się popukał w głowę po mojej sugestii.
Tak mi się wydaje, że to nie przez samo Shot punki się rzuciły na Real Life, a raczej za sprawą charyzmy Devoto. Gdyby na singiel wzięli właśnie wspomniane przeze mnie Recoil, to wtedy by to dopiero wśród panczurów zrobiło furorę. Zabrakłoby nakładu plyty. Tylko jakby potem posłuchali tego albumu w całości, to by się mogli lekko zdziwić: 'nudne to i głupie, wracamy, kurwa, na Buzzcocksów'.
Nie no, ciekawa jestem, jak odbierano takie niekonwencjonalne bandy w tamtych latach. |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Pon 6:41, 26 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Pewnie równie podejrzliwie co dziś np. Klaxons. Chociaż ci mają już ugruntowaną pozycję zespołu 'new rave', cokolwiek to wlaściwie znaczy:]
Przez to, że punki były tak ograniczone, jeśli chodzi o trzymanie się konwencji 'łubu dubu, niech żyje anarchia', zespoły pokroju Magazine zostały skazane na pewną niszowość. Chyba.
Znasz może jeszcze jakieś bandy na potwierdzenie takiej tezy? |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 10:15, 26 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Chyba to nawet nie chodzi o ograniczenie punków, chociaż wiadomo - w każdej grupie subkulturowej i nie tylko przeważają kretyni, a jeśli nie przeważają, to i tak zachowują się najgłośniej, rzucając tym samym cień na odbiór grupy.
Inna sprawa, że punk rock był w swej początkowej sprawie baaaardzo radykalny – odcinamy się od tego, co było wcześniej, nigdy więcej żadnego gitarowego onanizowania się w stylu prog rockowych kapel i piosenek, jak to śpiewał Morrissey, które nic nie mówią o naszym życiu. I am an antichrist, I am an anarchist, Don’t know what I want but, I know how to get it, I wanna destroy the passer-by czy I don’t wanna hear about what the rich are doing, I don’t wanna go to where the rich are going, They think they’re so clever, they think they’re so right, But the truth is only known by guttersnipes – te deklaracje Sex Pistols i Clashów jasno określiły postawę punków.
Dlatego też zespoły, które wykraczały poza tę konwencję, często spotykały się z niezrozumieniem czy nieufnością albo były kwitowane ironicznym uśmiechem.. Pewnie jest mnóstwo takich zespołów. Z tych co mi przychodzą teraz do głowy:
Rikki & The Last Days on Earth – zapomniany i zignorowany zespół, pewnie dlatego, że nigdy nie pretendowali do bycia rzecznikami klasy pracującej lub do stania z czarnymi flagami anarchistów. Nigdzie nie pasowali i to był ich problem. Efekt jest taki, że ich nagrań nie można nigdzie znaleźć, a ich debiut na winylu posiada pewnie tylko kilku największych zapaleńców w UK. Po sieci krążą tylko dwa kawałki w jakości chujowej to mało powiedziane. Moim marzeniem jest zdobyć skądś ich płytę. Próbka: [link widoczny dla zalogowanych]
The Television Personalities – oni co prawda tworzyli w czasie, kiedy pojawiła się już druga fala punk rocka, czyli na początku lat 80-tych. I znów trudno ich jednoznacznie sklasyfikować – niby nawiązują muzycznie do punku 77 i garażowego grania lat 60-tych, ale coś tam jeszcze kombinują. A najmocniejszą stroną są teksty, bardzo inteligentne i dowcipne, przywołujące wiele postaci z popkultury, sztuki, literatury. Nigdy nie udało im się zaistnieć w świadomości masowego odbiorcy, dlatego tak autoironicznie brzmią tytuły ich płyt: They Could Have Been Bigger Than the Beatles albo ...And Don’t The Kids Just Love It. No i nie pokochały ich jednak dzieciaki. A szkoda, bo to zajebista kapela.
A jest jeszcze cała rzesza amerykańskich zespołów. Przecież takie Television też nigdy nie zdobyło należytej popularności. Jasne, w Nowym Jorku byli formacją kultową, ale poza tym prawie nie istnieli. UK? Singiel Marquee Moon zdaje się dotarł do 30 miejsca. I tak to osiągnięcie.
A Devo? Kompletne niezrozumienie, Rolling Stone nazywał ich faszystami.
A Talking Heads? Znów przede wszystkim rozpoznawani głównie w Nowym Jorku, scena klubów CBGB’s i Max’s Kansas City. Dopiero chyba w 81 roku za sprawą Once In a Lifetime zaistnieli, ale nie przesadzajmy, nie był to oszałamiający sukces.
Sorry, że tak się rozpisałam jak palant, ale to moja działka. |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Pią 0:38, 30 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Jestem jak najbardziej za takim rozpisywaniem się
O The Television Personalities coś niecoś słyszałam, ale samej muzyki nie. Na eMule znalazło się dwie płyty z nawet niezłą ilością dostawców My dark places i płyta, którą wymieniłaś - ...And Don’t The Kids Just Love It, więc zasysam.
Myślałam, że Television jednak był dość znanym zespołem. Ale może to dlatego, że stosunkowo wcześnie trafiłam na nich dzięki uczynnej znajomej;)
City Of The Damned, szkoda, że słaba jakość, ale i tak słychać niezłe brzmienie. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|