|
Indie Rock & Stuff towarzystwo wzajemnej adoracji pod przykrywką forum ambitnej muzyki popularnej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Sob 21:47, 24 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
I tak oto mamy pełną interpretację tej piosenki;)
A najbardziej dramatyczna, pod względem barwy głosu, jest pierwsza część refrenu: Yeah this was one hell of a party. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 0:43, 25 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Aż mi się go szkoda robi. Mniej więcej taką minę musi mieć na tej tratwie:
Smutno mi, Boże.
A gdzie się podziała druga naczelna Jarvomanka, Klaudia? |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Nie 1:46, 25 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Oj smutno, smutno
Myślę, że też [link widoczny dla zalogowanych], zakłopotaną minę, mógłby mieć dryfując przez nieznane morza.
Melduje, że żyje i nadal czci Jarvisa, z tego co mi wiadomo:] |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Nie 10:44, 01 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
http://youtube.com/watch?v=nWAXrV76Z2w
Jakiego dnia zaczął się Nowy Wiek? Już nie pamiętam szczerze mówiąc:]
Takie wideła sprawiają wrażenie jakby nagrano je wieki temu. Smutne w zasadzie wrażenie.
Chciałabym mieć takiego Jarvisa z tektury, o:p
Russella też, ale po pierwsze Jarvisa;)
Aha. Te skórzane rękawice są straszne |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 23:27, 01 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Zaczął się w sobotę. :]
Tylko trochę po czasie moja odpowiedź, tak więc mogą mi pewnie wysłać najwyżej tekturową figurkę prowadzącego.
Nie pamiętam, co poznałam pierwsze: Disco 2000 czy Common people, w każdym bądź razie stanowią dla mnie nierozerwalny duet, który zawsze będzie na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o Pulp. I co z tego, że jest masa lepszych utworów? |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Pon 18:19, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Ciekawe czy gdzieś można kupić podobne figurki, w Japonii każda ważniejsza gwiazda ma całe zestawy takich gadżetów dla fanów, więc... :p
Ja pamiętam, zdecydowanie było to Common people, długo czas minął nim miałam całą płytę Different Class /wtedy w ogóle nie posiadałam programów do ściągania muzyki, musiałam prosić znajomych [tak się bałam o Georga Seniora żeby nie miał wirusów ]/. W końcu, kiedy dane było mi przesłuchać całość, zdecydowanie umieściłam Disco 2000 zaraz za Common People pod względem 'ulubioności':p
Tak więc i dla mnie to nierozerwalna para 'niezastąpionych piosenek do tańczenia i śpiewania, by Pulp'
Ale jeśli mowa generalnie o ulubionych piosenkach, to tak naprawdę, zawsze najbardziej fazuję się przy Sheffield: Sex City, This Is Hardcore i I Spy
Jeszcze jedna piosenka doszła kilka dni temu do zestawu: Deep Fried In Kelvin.
Ogólny wniosek jest taki, że najbardziej podobają mi się ich najdłuższe utwory;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 22:57, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
I spy rozwala mnie całościowo. To narastanie napięcia, podkręcanie tempa, aż do kulminacji w postaci tego rozpaczliwego wokalu. Mistrzostwo.
This is hardcore znam tylko z wersji z Peel Sessions, tam ma coś około 6 minut z kawałkiem. Wersja albumowa podobnie?
W ogóle piosenki Pulpu są jakieś takie długie, nawet D 2000 czy CP mają porządnie ponad 5 minut. To aż dziwne, że coś potrafi przykuć moją uwagę przez tak długi czas.
W Japonii mają wszystko. Myślę, że znalazłabyś też tekturową wersję lunchu, który Jarvis spożywał dnia 16 maja 1998 roku. |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Pon 23:30, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
O I Spy już kiedyś pisałam dość obszernie:] więc wiele się nie powtarzając napiszę tylko, że Jarvis udowadnia w nim, że kto jak kto, ale on wie co to znaczy budowanie nastroju li i jedynie głosem. Linia melodyczna nie jest specjalnie rozbudowana, ale wykorzystanie przez niego możliwości wokalnych z tamtego okresu /najlepszy, najlepszy pod tym względem! później na This Is Hardcore wokal stał się bardziej 'stonowany', mniej onomatopeji itp. charakterystycznych dla wczesnego Pulp;)/ powinno było zostać bardziej docenione.
Zresztą, jak napisałaś - mistrzostwo.
[link widoczny dla zalogowanych] wersja TIH z płyty (6:25), wiele się nie różnią, chociaż wersja z Peel Sessions została nagrania mniej więcej 3 lata po wydaniu TIH.
Po długim okresie słuchania 2-3 minutowych 'hitów', piosenki Pulp wydały się takie przemyślane, każda to osobna historia, której trzeba poświęcić te średnio 5 min. Kocham to, szczerze mówiąc - włażenie w poszczególne piosenki z butami, rozbieranie jej na części pierwsze i kurcze, zawsze dochodzenie do tego jednego wniosku... ;D
Tak myślisz? To ja się chyba przeproszę do Japonii i zaplanuję jakąś wycieczkę pieszą, pielgrzymkę |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 23:56, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
W I spy tło muzyczne (bo rzeczywiście tworzy ono tu jedynie podkład dla popisów Jarvisa) traktuję trochę jak zabawę dźwiękiem, element inscenizacji, gonienie za emocjami 'aktora', a momentami taką nieco ironiczną z nim grę (to wpadanie w nieco dansingowe tony, a już szczególnie w okolicach 8:30 w połączeniu z 'la la la' nasuwa się skojarzenie z I love you baby, takim starym szlagierem).
Muszę w końcu zapoznać się z Pulp jak normalny człowiek. Bo znam Freaks, Different Class i Peel Sessions. Trochę dziwny zestaw.
Po okresie fasynacji punk rockiem i okolicami chyba Bowie pokazał mi, że piosenki mogą być dłuższe niż 3 minuty, a nadal pozostawać zajebiste.
Ej, tylko nie płyń do tej Japonii na tratwie, bo wiesz jak to się kończy |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Wto 0:16, 03 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Podobnie jak w F.E.L.L.I.N.G.C.A.L.L.E.D.L.O.V.E, tylko tam przy refrenie skrzypce mocno podkreślają dramatyzm sytuacji podmiotu lirycznego;)
No właśnie, skrzypce na których grał Russell. Wiele wnosiły do brzmienia Pulp, na płytach po DC brakuje ich. Wydaje mi się, że on jeden od strony technicznej znał się na muzyce i możliwościach produkcji. Po jego odjeściu, gdy wytwórna nalegała na szybkie wydanie kolejnego albumu, jakby poddali się tej presji, a wszystko kosztem jakości produktu finalnego /a, że i tak powstała płyta, jak dla mnie, świetna, to znaczy to tylko o jednym...:p/.
Z We Love Life było już gorzej, Scott Walker nie popisał się jako producent.
Nie wiem czy się obraził za ten wers w Bad Cover Version: Aah, sing your song about all the sad imitations that got it so wrong, It's like (...) the second side of "'Til the Band Comes in" czy jak, ale coś poszło nie tak;)
Tylko pojedyńcze utwory się bronią.
Służę dyskografią, w każdej chwili mogę wysłać, w ramach upulpiania świata rzecz jasna!
Spoko:p
Najwyżej napiszę jakiś smętny tekst, nie umywający się do jarvisowych, ale jednak mój własny. Pewnie byłoby coś o tekturowych figurkach i strachu o ich dobre zachowanie się podczas podróży powrotnej, tę samą tratwą:] |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 12:01, 03 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Nie, spoko, nie będę zawracać głowy, akurat ściągnięcie płyt Pulpu to nie problem. Jakieś tzw. 'perełki' mogę chcieć kiedyś wysępić - wersje akustyczne, odrzuty, wyjątkowe live'y itp. : ]
Poproszę raczej o sugestię - czyli co teraz? His 'n' Hers? A potem This is hardcore?
Co w ogóle Russell porabiał/porabia po odejściu z Pulp?
Cytat: | Wydaje mi się, że on jeden od strony technicznej znał się na muzyce i możliwościach produkcji |
Ale Jarvis chyba też się zna na takich rzeczach? Chociaż nie wiem, jak to było wcześniej, może się podszkolił dopiero później - w każdym razie czytałam sobie o nagrywaniu tej piosenki z UNKLE i Eno, no i Jarvioooo tam wymiatał, z tego co tam relacjonowali Eno i inni.
A skrzypce to w ogóle dodaja muzyce takiej szlachetności. |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Wto 23:34, 03 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Ok, zawsze do usług jeśli chodzi o Pulp i dzielenie się 'zdobyczami'
Hm. To zależy jaki masz obecnie ogólny nastrój - jeśli zgodny z wiosenną pogodą itd. to jak najbardziej His'n'Hers, pozytywny i zróżnicowany album z wieloma kawałkami wpadającymi w ucho i plączącymi się po głowie tygodniami. Ale zaopatrz się od razu w Deluxe Edition z ubiegłego roku, z tymi pisoenkami, które nie zostały umieszczone na płycie w 1994r. /m.in. piosenka tytułowa - His'n'Hers/.
A jeśli, jak ja, z początkiem wiosny łapiesz lekko depresyjny humor, to This Is Hardcore z tekstami jak ten z The Fear powinno bardziej przypaść do gustu:
This is the sound of someone losing the plot -
making out that they're okay when they're not.
You're gonna like it,
but not a lot
Niezależnie od obu płyt polecam jeszcze Intro, 9 piosenek wydanych w 1993r. Mogę, jeśli byłoby trudno ściągnąć, wrzucić na sendspace.
Russell zajął się uprawą ziemii, jakkolwiek śmiesznie to brzmi
Ma farmę, podobnie jak Candida.
Co za ludzie....
Za czasów DC bardzo amatorsko było pod tym względem, z tego co mi wiadomo;)
A co czytałaś?
W innym temacie była mowa o modzie, więc tak oglądając to wideło doszłam do wniosku, że nigdy wcześniej ani później, Jarvis nie wyglądał tak źle. Dzwony, podejrzanie szeroka koszula, brzydka fryzura, wtf? Rozumię powrót do natury itd., ale...
http://youtube.com/watch?v=dKGZaZmj_CM
Natomiast tutaj jest wszystko jak należy /no może poza sandałkami /
http://youtube.com/watch?v=v_Jwe25qwnk
Ah i ten taniec w połowie z nawiązaniem do Brits 96, nie wiem na ile zamierzonym, ale jednoznacznym;)
Z wywiadu towarzyszącemu wydaniu albumu Jarvis w USA:
The artist says that a reformation of Pulp, who ceased activity following 2002's acclaimed "We Love Life," is "not out of the question. I mean, we all get along. No one has died of a drug overdose. But its not something that were planning. And no one has driven up with a van full of cash yet."
Hm, hm. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 9:23, 04 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Aj, trudny wybór, może jednak zaopatrzę się w dwie naraz, jako że zmiany nastrojów przebiegają u mnie w cyklu godzinnym?
No dobra, His’n’hers wersja deluxe już się ciągnie – zacznę od tego, jako że pierwsze co polubiłam w Pulp to ta niezwykła lekkość melodii, które wkręcają się w głowę i roznoszą umysł na strzępy.
Intro znalazłam na soulseeku. :]
Spoko, Lou Reed też się kiedyś zaszył na jakiejś farmie. Trochę tam posiedział i wrócił. Muzycy nie potrafią długo wytrzymać bez grania. Więc może coś się szykuje, nawiązując do pokrętnej wypowiedzi Jarvisa.
Teraz to już nie pamiętam, gdzie to dokładnie czytałam – wpisałam w google tytuł piosenki plus Eno i Cocker, a któryś z kolei link zaprowadził mnie do ciekawej relacji.
Ałć. Koszula niezła, bo takie rzeczy świetnie wyglądają na bardzo chudych ludziach, przynajmniej wg mnie. Ale te spodnie… ktoś go bardzo skrzywdził, wciskając mu tę część garderoby. Możnaby się procesować o wyrządzenie szkód moralnych. Niestety obawiam się, że on sam je sobie wybrał.
Kilka razy fajnie się miota po scenie.
Cytat: | http://youtube.com/watch?v=v_Jwe25qwnk |
A tu jest jeszcze chudszy, oh yeah! Czerń jednak rządzi.
Cytat: | Ah i ten taniec w połowie z nawiązaniem do Brits 96, nie wiem na ile zamierzonym, ale jednoznacznym;) |
Hahahaha, zajebiste! |
|
Powrót do góry |
|
|
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Czw 23:27, 05 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
To świetny wybór! --> zawsze byłaby ta odpowiedź:p
Seconds wymiata pod względem wpadania w ucho, czepiania się na tygodnie i generalnie przebojowości. Jak ta piosenka mogła się nie znaleźć na oficjalnej płycie to dla mnie kolejna pulpowa zagadka.
Z pokrętnej wypowiedzi Jarvisa można wywnioskować jedno, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę:]
Nie sądzę żeby Candida specjalnie tęskniła za 'sławą', od czasów We Love Life jedyne co zrobiła dla świata muzyki, to zagrała na syntezatorze w Fat Children Nick ma jakiś zespół, chyba nawet supportował jeden z koncertów Jarvisa w Sheffield, Steve cały czas bierze udział w różnorakich projektach muzycznych, tylko nie ma niestety konkretnych wieści o Russellu, którego tak bardzo lubię /podobnie jak koleżanka Klaudia:]/. Psychol z niego, ale gdyby zabrał się za jakiś indywidualny projekt to byłabym bardzo, bardzo zainteresowana jego efektami.
No nie mów, przecież w takiej koszuli szczupli ludzie wyglądają jak wieszaki.
Tacy jak Jarv nigdy nie powinni nosić szerokich koszul wypuszczonych na wierzch spodni. Nigdy. To odbiera im połowę dobrej prezencji:p
A spodnie... wtedy miał niestety fazę na dzwony i występy boso /niektórzy przeżyli traumę widząc bose stopy o niewyobrażalnie wielkich palcach:]/. Szybko przeszła, uff. Podejrzewam, że pod wpływem Camilli
Szkoda, że nie ma dostępnej na youtube wersji TIH i Sylivi z tego samego koncertu, z którego jest Dishes - tam dopiero się miota i wygina. Ale jest jedno z najlepszych wykonań Common people ever: http://www.youtube.com/watch?v=LZt3GnFclQs |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 0:14, 06 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Nawet mnie zaintrygował ten Russell, ale w necie prawie nic o nim nie ma. Ponoć to niezły ekscentryk, tylko jeszcze nie odkryłam z jakiego powodu tak się powszechnie uważa.
Wikipedia powiedziała mi, że był producentem The Long Blondes i Art Brut.
Niesamowite to jest. Dotychczas wydawało mi się, że najwyżej skaczącym muzykiem jest Paul z Maximo Park. Chyba jednak nie. W każdym bądź razie częstotliwość odbijania się od ziemi jest zbliżona. Skąd jest ten występ?
Cytat: | No nie mów, przecież w takiej koszuli szczupli ludzie wyglądają jak wieszaki. |
I o to chodzi. Tak zwany heroinowy styl. I like it. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|