Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lady amoureuse de Paname
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 14176 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Paname
|
Wysłany: Czw 11:28, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Skrzaty za komodami? |
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 11:29, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
no co.... |
|
Powrót do góry |
|
|
Johnny99 Killamangiro
Dołączył: 22 Sie 2007 Posty: 663 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 11:29, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Nie mówię, że źle toleruję patos, ale Disintegration to jednak dla mnie zbyt duża dawka. |
|
Powrót do góry |
|
|
czołgaj się zły syn dla matki
Dołączył: 31 Paź 2005 Posty: 7370 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Czw 12:50, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
smith napisał: | Kiczowate, patetyczne? Jak dla mnie to takie fantasmagorie, uśmiechnięte skrzaty za komodami i świat marzeń nocnych. |
nie pisz kurwa takich rzeczy bo już nigdy nie sięgnę po the cure. a kilka płyt mam. |
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 14:08, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
to mozesz mi odesłać.każda forma szantażu jest dobra ,mimimi |
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 13:02, 05 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
The Glove było zespołem powstałym ze współpracy pomiędzy Robertem Smithem (The Cure), a Stevenem Severinem (Siouxsie and the Banshees). Grupa wydała tylko jeden oficjalny album, „Blue Sunshine”, na którym wokalnie udzielała się Jeanette Landray. W 2007 roku ukazała się reedycja tego krążka, zawierająca bonusową płytę z wersjami demo piosenek, zaśpiewanymi przez Roberta Smitha.
Podczas nagrywania „Blue Sunshine” Robert i Severin zawarli pakt: „Było to niewypowiedziane przeświadczenie, że powinniśmy nagrać ten album z pomocą tak wielu różnych narkotyków, jak tylko się da.” - mówił lider The Cure. LSD było ich ulubioną substancją.
Nazwa ich jedynego albumu pochodzi od jednego z horrorów klasy B, które ciągle oglądali w mieszkaniu Severina - był to też wyjątkwo mocny rodzaj LSD
dobra akcja ; ) i dobrze to brzmi. |
|
Powrót do góry |
|
|
zjem ci chleb ~
Dołączył: 11 Sty 2008 Posty: 2829 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z chlebaka
|
Wysłany: Śro 20:42, 22 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
przesłuchałem "4:13 dream" kilkakrotnie i nic z tej płyty nie pamiętam. wygląda na to, że to jeden ze słabszych albumów w wykonaniu the cure, zresztą podobnie jak wcześniejszy. ostatnio panowie zatracili gdzieś swoją umiejętność do tworzenia chwytliwych melodii... |
|
Powrót do góry |
|
|
czołgaj się zły syn dla matki
Dołączył: 31 Paź 2005 Posty: 7370 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Czw 15:18, 23 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
no, to lepiej - teraz będą bardziej indie |
|
Powrót do góry |
|
|
przemek
Dołączył: 05 Wrz 2008 Posty: 21 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Tomaszów Mazowiecki
|
Wysłany: Śro 18:45, 05 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych] - recenzja "4:13 Dream" |
|
Powrót do góry |
|
|
Teenage Jesus
Dołączył: 07 Cze 2008 Posty: 91 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:09, 09 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Niedawno przeczytałam w jakiejś gazecie, że Bobek i spóła nagrali nową płytę. Muszę przyznać, że mialam niezły ubaw. A i recenzja była niczego sobie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gringo the man who came to stay
Dołączył: 28 Cze 2007 Posty: 108 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Nie 19:26, 09 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Dostałem dziś w swoje łapy "4:13 Dream" i w sumie nie jest tak źle, chociaż większej podniety też nie wywołuje. Co najmniej połowy kawałków słucha się całkiem przyjemnie, co jednak nie zmienia faktu, że za nagranie takiego gniota, jakim jest "Freakshow" Smith powinien się smażyć w piekle. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 17:47, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
dla mnie ta płyta jest jak najbardziej na plus, pierwszy numer odsyła do najlepszych tradycji openerowych typu Plainsong i dalej przez resztę krążka słyszę całą historię the cure z zupełnei nowymi elementami i aktualnym brzmieniem. dla mnie jeden z lepszych albumów. Nawet freakshow w obrębie całości dość dzielnie się broni |
|
Powrót do góry |
|
|
|