|
Indie Rock & Stuff towarzystwo wzajemnej adoracji pod przykrywką forum ambitnej muzyki popularnej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
matinee freethinker
Dołączył: 02 Paź 2005 Posty: 8507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: the poetry society
|
Wysłany: Pią 12:37, 20 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Z czasem pewnie bierze się to za normę, ale za pierwszym razem może zwalić z nóg:] |
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 13:28, 20 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
reckę wczoraj napisałem o nich ; )
The Stone Roses
Stone Roses
1989
Szóstego dnia Bóg stworzył swoje największe dzieło. Następnego dnia uciął sobie drzemkę i poszedł na fajkę.
Kontrowersyjne? No pewnie! Pojawia się bowiem pytanie: jeśli udało mu się osiągnąć taki wyczyn, dlaczego nie poszedł za ciosem i nie zrobił jeszcze czegoś większego?
Aż żal ściska… serce. Takie samo odczucie mam odnośnie Stone Roses (ich jednak prześladował pech – płyta nagrana po pięciu latach już nie miała tej siły, i niby jest świetna, ale to zupełnie inna kategoria).Otóż debiut panów z Manchesteru jest absolutem. Łza składa się z 99 % z wody. Czystej wody. „Stone Roses” składa się w 100% z przebojów. Jak to możliwe, że paru chłopaków posłało na deski naturę i to – o w mordę! – w pierwszej rundzie?
Odpowiedź jest prosta. Połączyli to co w muzyce najlepsze:
– melodyjność zaczerpnięta od gigantów z miasta w wiecznym konflikcie piłkarskim z Manchesterem, to jest Beatlesów
- wsłuchali się w hard rocka i ekspresję solowych wyczynów Page`a oraz Hendrixa
- otoczyli w końcu tą mieszankę wybuchową, aurą powstającej właśnie sceny house.
Henryk Faust byłby zszokowany. Kamień filozoficzny! Zręcznie swoimi talentami zmienili muzykę w złoto głupców (jeśli czegoś brakuje na debiucie, to właśnie ‘Fools Gold’). Każdy powinien być zadowolony , bo każdy znajdzie tu coś dla siebie. Fausta nieprzypadkowo tutaj przywołałem. Goethe w swoim dziele wspominał – że sztuki nie wolno dzielić na mniejsze części. Muzyki również, inaczej nie będzie tej samej wymowy.
Może wspomnę troszkę o samej muzyce, bo czytelnik musi mieć coś za złe do recenzenta. Nie ma róży bez ognia… Ogniem tej róży jest perkusja Reni`ego. Jego koledzy zauważyli z kim mają do czynienia, i chyba dlatego jeden utwór traktuję o nawalaniu w perkusję. Ale, tam jest słowo ‘she’. No nic, pomińmy to. Skupmy się na tej gonitwie, którą nakręca bębniarz. Wspomaga go potem Mani (a ksywa stąd, że kocha(ł) Manchester United) basem. Ale to kaskada perkusji jest w tym utworze najważniejsza.
Jeśli już mowa o kaskadzie, należy wspomnieć o trzecim utworze – ‘Waterfall’. I o dziwo – znowu o niej! Stonowany wokal Iana (muzyka brytyjska w `80-tych latach wypromowała trzech wielkich Ianów – szkoda że mi mama nie dała tak na imię) Browna, płynie w gąszczu harmonii, by ustać gdy pałeczkę prowadzącego przejmuję Squire ze swoją gitarą. Wpierw porywa potok, następnie go ucisza, i balansuje delikatnie na krawędzi. No ale puszcza w końcu wodze, i wszystko rozpływa się w chaosie. Chaos jest i w ‘Dont stop’. Wokal jest niewyraźny. Skojarzenie z pijakiem jest nieuchronne. Znaczy, ze zaczyna się psychodelicznie. Ale.. psychodelicznie było już od początku – ktoś krzyknie. Prawda! Tyle że o początku i końcu, potem. Przy „Bye bye badman’ nogi same tańczą. Najradośniejszy utwór, o brutalnym tekście. Właśnie właśnie, wiedziałem – o czymś zapomniałem. Słowa! Z tekstów wnioskować można jedno – niezadowolenie. W najróźniejszej formie. Ianowi nie podoba się to co widzi. Czasem musi ukrywać w pocałunkach swoje negatywne odczucia. Musi się ukrywać. I używać przenośni.. No niestety łatwo być zdeptanym. W ‘Made of stone’ – chciałoby się rzec manifeście – rzuca pod sam koniec ze zniechęceniem ‘Are you made of stone?’.
Swoją wściekłość ukazuje jednak dopiero w ostatnim utworze. O ile pozostałe są przepełnione oniryzmem, o tyle w ‘I Am the Resurrection ‘ z goryczą wyrzuca z siebie mocne słowa.
Don’t waste your words I don’t need anything from you
I don’t care where you’ve been or what you plan to do
By w końcu wybuchnąć stwierdzeniem:
I am the resurrection and I am the light
I couldn’t ever bring myself to hate you as I’d like
To jest już inny Brown! A sama muzyka, agresywna, zachęca do zatańczenia na śmierć złych emocji. Wszystko uspokaja się około 3:40. Pojawia się grzechotka, improwizowanie i magia taneczności objawia się w pełni. To już nie jest rock. Takiego transu nie było w rocku. Światła dźwięków wirują, wszystko się łączy, przeplata. Orgia szału, pogański rytuał – trudno o obrazowy opis. To trzeba usłyszeć. To jest 17 minuta ‘Ech’ A.D. 1989.
Cały album zaczyna się ciszą, w której stopniowo narasta lekki szum pojawiaja się powoli wyjete z otchłani instrumenty. Agresja nabiera tempa . W amoku wyśpiewywane są słowa tytułowe. Słowa swoją intymnością przeszywają. Rozmazane dźwięki, są świetnie ujęte w wideoklipie. Kolorystyka fioletoworóżowa podkreśla psychodelię.
Nie będę próbował stawiać tezy – to najlepszy opener i zakończenie jakie powstało. Tak nie można. Można za to, a nawet trzeba, odsłuchać te dwa utwory dla samego siebie. By się przekonać czy nie majaczę.
Zapomniałbym o jednym. W Polsce ten zespół jest praktycznie nieznany. Niesłusznie. Te trzy plastry cytryny na okładce świadczą o świeżości i soczystości każdej sekundy. Co za Polak może nie skorzystać z takiej okazji?
The way she plays there are no words
To describe the way I feel |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 15:35, 20 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Spoko recka, może nieco za bardzo czuć rozemocjonowanie autora, ale powiedzmy, że może być to zrozumiałe.
Jakaś korekta redaktorska i byłoby git.
Cytat: | muzyka brytyjska w `80-tych latach wypromowała trzech wielkich Ianów |
Ian Brown, Ian Curtis i... Ian McCulloch?
Ale ani razu nie padło słowo 'madchester'. Trochę brakuje zarysowania sceny, jaka się tworzyła w owym czasie i wyjaśnienia dlaczego Stone Roses tak bardzo bronili się przed określaniem ich muzyki jako madchester. |
|
Powrót do góry |
|
|
dawidovski
Dołączył: 19 Lis 2005 Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 21:27, 20 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Marquee Moon napisał: |
Ale ani razu nie padło słowo 'madchester'. Trochę brakuje zarysowania sceny, jaka się tworzyła w owym czasie i wyjaśnienia dlaczego Stone Roses tak bardzo bronili się przed określaniem ich muzyki jako madchester. |
a co? chcesz po raz stotysięczny/milionowy przeczytać to samo? |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 21:31, 20 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Chciałam tylko zwrócić uwagę, że mało osób w tym kraju ma pojęcie, co to jest madchester. To nie UK, kolego.
Rzuć jeszcze hasło 'baggy', dodaj kapele Flowered Up, The Farm, albo Jesus Jones i sobie pogadasz.
Ostatnio zmieniony przez Marquee Moon dnia Pią 21:39, 20 Kwi 2007, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
dawidovski
Dołączył: 19 Lis 2005 Posty: 62 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 21:36, 20 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
dzięki że mnie uświadomiłaś
ale ty qrna jesteś zajebista :/ |
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 22:45, 20 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
tak - mcculloch ; )
nie chciałem pisać o madchesterze. już bardziej mogłem opisać ducha haciendy, ale wstrzymałem się ; ) |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 0:18, 21 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Jeśli McCulloch, no to się podpisuję pod tym.
W ogóle malo Ianów mi przychodzi do głowy. A w zasadzie w tej chwili tylko jeden - Ian Dury. Sex and drugs and rock'n'roll is very good indeed
Hacienda - Manchester po zmroku. Tam to się działo. A jak to było z powstaniem tego klubu? Coś tam New Order maczali w tym palce, o ile mnie pamięć nie myli? |
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 15:55, 21 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
no głównie to tony wilson, ten co stworzył Factory records. ale new order również tam dużo zrobili, wypromowali się przede wszystkim, grając tam swoją muzyke, idealnie tworzącą podwaliny pod house.
jedyne marzenie jakie mam9zwiazane z muzyką) i które nie może się spełnić, to cofnąc się do 80tych lat, do manchesteru, pójsc do haciendy i się bawić przez całą noc ; )
jeszcze ian gillian ; ) |
|
Powrót do góry |
|
|
Marquee Moon the man who would be king
Dołączył: 07 Sty 2007 Posty: 1332 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 23:32, 21 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Ian Gillan może być na liście rezerwowej, bo Deep Purple jest no, ee, krótko mówiąc, niefajne (żeby nie użyć innego słowa).
(właśnie, Gillan czy Gillian? Nigdy nie mogę zapamiętać.)
No tak, Tony Wilson. W ogóle Factory Records to ciekawa sprawa, pewnie z połowa ich płyt jest w moim rankingu albumów ever, a jeśli jeszcze dorzucić krążki, które produkował Martin Hannet nie tylko pod szyldem Factory Records, to ho ho. |
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 22:58, 10 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
gdy sie w google wpisze 'ian brown' to w grafice zdjecie szympansa wyskakuje gdzieś na piatej stronie |
|
Powrót do góry |
|
|
PINK what a fuckin' waster!
Dołączył: 07 Maj 2006 Posty: 469 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 23:37, 10 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
może byc jeszcze Ian astbury (The cult)
i Ian Anderson z Jethro tull. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mondays
Dołączył: 20 Kwi 2007 Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 8:01, 11 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Czytałem o nich ostatnio obszerną recenzję z Gitarzyście, z której wynika, że druga płyta to hardrockowa wieś a tylko debiut jest wspaniały. Zrobiło mi się bardzo przykro, że taki do niczego ze mnie krytyk. No cóż wtedy (i ciągle) słuchałem wyłącznie LED Zeppelin i nie byłem gotów na nową scenę angielską. A później poszło już łatwo!
Niestety mimo nabrania ogłady, ciągle zostaję przy Secondzie… |
|
Powrót do góry |
|
|
x rock 'n' rollin' bitch for you
Dołączył: 05 Sty 2007 Posty: 1682 Przeczytał: 0 tematów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Astrogirl She's a Superstar
Dołączył: 01 Lut 2008 Posty: 1369 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: wietrzne,zimne południe
|
Wysłany: Czw 22:23, 02 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
jakoś tak zaczęłam słuchać ich pierwszej płyty i zatonęłam w niej totalnie
czemu teraz nie nagrywa się takich płyt?
świetna jest i melodie takie,że nawet dzięki nim przestałam na chwilkę katować Franzów-dzięki ci Ian za to!
no i ładny,przyjemny wokal-jak słucham takich wokalistów bo jeszcze bardziej rozumiem swoją niechęć do wokalisty KOL |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|