Indie Rock & Stuff

Lady

Dzisiaj widziałam Bismarcka na MTV2. Popłakałam się. Najpierw ze śmiechu. Potem nie.

Później wyciągnęłam 'Up The Bracket' i 'The Libertines', i znowu sobie popłakałam.

jarząb

ja podobnie
puscilem sobie libsow w pociagu i bylo bardziej niz spoko

Lady

Niech się wali i pali, oni zawsze będą najlepsi.

matinee

Co jakiś czas wraca ten wniosek.

czołgaj się

są najlepsi na czas, kiedy zaczyna być ciepło, pięknie i energetycznie.

Lady

U mnie to tak nie działa. Ich muzyka mnie nie cieszy, zawsze łapię doła, bo nie mogę o nich myśleć o oderwaniu od dramatu ich rozpadu, który zresztą nadal trwa. Wstępuje we mnie energia, gdy słucham np. 'Up The Bracket' albo 'Death On The Stairs', ale jest to zryw straceńca, radość podszyta smutkiem.

czołgaj się

bo ty jesteś nienormalna Razz

Lady

Może i tak. Może za mocno przeżywam wszelką muzykę - jeśli już ją przeżywam. Może zbyt osobiście ją odbieram. Może nie powinnam się tak bardzo angażować, bo to wyczerpuje mnie emocjonalnie.

matinee

Czasami dochodzę do podobnych wniosków. Wiele osób z mojego otoczenia w ogóle nie interesuje się muzyka, słucha tylko radia, a żeby przeżywać, że ktoś tam gdzieś jest kolejny raz aresztowany? Nie do pomyślenia.

czołgaj się

przejąć też się można umiarkowanie. i z czasem przestać się przejmować.

Lady

Właściwie miałam na myśli muzykę, ale jeśli idzie o bolesne inspiracje - trudno się nimi nie interesować.

Kiedy czytam 'Balladę o więzieniu w Reading' to naturalnie interesuje mnie historia powstania tego utworu.

godfather

zawsze jak idziemy terroryzowac miasto z robertem to mi sie odtwarza w glowie 'time for heroes'
z kolei 'music when lights go out' to piosnka idealna do pijanych wyznan typu: 'kurwa, kocham Cie stary...' Wink

mam do nich sentyment, choc poznalem jak juz ich nie bylo

matinee

Lady

Ach, to był długo mój numer nr 1 [łezka] Ale o numerach nr 1 w przypadku Libsów trudno mówić, u nich są prawie same nr 1...